Bielszczanie zanotowali imponujący początek spotkania. Nic dziwnego, wszak chcieli od razu "dopaść" rywala, który do Bielska-Białej przyjechał po druzgocącej porażce w Lesznie, gdzie AZS przegrał aż 0:9. Już po kilkunastu sekundach Rekord mógł prowadzić po próbie Artura Popławskiego z rzutu wolnego. Co jednak nie powiodło się "Popiemu", udało się Alexowi Vianie. Brazylijczyk dopełnił formalności po dograniu Jana Janovskiego. W 7. minucie było już 2:0, gdy Popławski został obsłużony przytomnym podaniem przez Pawła Budniaka, i ulokował piłkę do siatki z bliskiej odległości.

Do końca pierwszych 10. minut spotkania gospodarze zdążyli zadać AZS-owi jeszcze dwa "ciosy". Sprytnie rozegrany rzut z autu sfinalizował Popławski, a następnie Kamil Surmiak zrobił pożytek z akcji Viany.  Tuż przed końcem premierowej odsłony spotkania na listę strzelców wpisał się Matheus, który przytomnie dołożył nogę do podania z rzutu rożnego. 

"Rekordziści" drugą część rozpoczęli równie dobrze co pierwszą. W 21. minucie Łukasz Biel mocnym uderzeniem z lewej nogi zaskoczył bramkarza z Katowic. Po tym trafieniu było już jasne, iż Rekordowi w tym starciu nic złego się nie wydarzy. Owszem, katowiczanie nie schowali głowy w piasek i pokusili się o zredukowanie rozmiarów porażki, strzelając 2 gole, aczkolwiek było to za mało i za późno, aby myśleć o nawiązaniu równorzędnej walki. Wynik spotkania w 36. minucie ustalił Matheus, który celnie przymierzył z powietrza.