Gospodarze w mecz weszli optymalnie, bo w 11. minucie zdobyli prowadzenie. W następstwie idealnej akcji i dogrania Filipa Moiczka golkipera MKS-u pokonał Bartosz Rutkowski. Ofensywny zawodnik Spójni dokonał tej sztuki nie po raz ostatni, ale gdy powtórnie cieszył się z gola był on tym dającym landeczanom... wyrównanie. W 43. minucie Rutkowski sfinalizował „11”, która podyktowana została za zagranie piłki ręką przy solowej szarży Marcina Habdasa. Trafienia przedzieliły „fanty” Łukasza Gardawskiego, który w 18. minucie nie zmarnował rzutu karnego, do którego doprowadził zgoła niepotrzebny wślizg Szymona Kusia. W 22. minucie piłkarz ekipy z Lędzin popisał się zaś strzałem z 18. metra, przy czym nie towarzyszył mu niestety żaden z reprezentantów Spójni.
 


Kluczowe zdarzenia w rewanżowej połowie miały miejsce między 60. a 70. minutą gry. Na trafienie MKS-u – konkretnie celną główkę – odpowiedział w 67. minucie Dominik Kania, który wcelował po ziemi i nie zaprzepaścił indywidualnej akcji Wojciecha Pisarka. Cóż jednak z tego, skoro za moment Gardawski skompletował hat-tricka, a beniaminkowi zapewnił w końcowym rozrachunku zwycięstwo wyjazdowe.

Spójnia kończyła mecz w osłabieniu, bo kontuzji nabawił się Jakub Wojtyła, a trener Krystian Odrobiński nie miał w odwodzie żadnego pola manewru. I właśnie kadrowe problemy dały dziś gospodarzom mocno się we znaki, by wspomnieć o poważnych ofensywnych ubytkach w osobach Daniela Sobasa czy Karola Lewandowskiego.