To był mecz o miejsce w „czwórce”, przynajmniej po bieżącej serii spotkań w III lidze śląsko-opolskiej.

LKS-Czaniec

Nie był to niestety mecz, który ekipa z Czańca dobrze będzie wspominać. O ile pierwsza połowa w wydaniu gości wyglądała przyzwoicie, tak w drugiej rywale wykorzystali słabość beskidzkiego trzecioligowca. Premierowa odsłona to w znaczącej mierze zacięta walka. Najlepszą okazję mieli przyjezdni. Z ostrego kąta na bramkę LZS-u Leśnica uderzał w 29. minucie Bartosz Praciak i w ostatniej chwili „z odsieczą” golkiperowi pospieszyli defensorzy miejscowego zespołu. Tak klarownej sposobności do objęcia prowadzenia gospodarze w tym fragmencie konfrontacji nie wypracowali sobie. Po zmianie stron gra podopiecznych Mariusza Wójcika pozostawiała znacznie więcej do życzenia, a zagrożenie w polu karnym przeciwnika czanieccy piłkarze stworzyli, gdy trzeba było odrabiać dystans dwóch goli. W 67. minucie arbiter Piotr Skoczylas w kontrowersyjnych okolicznościach podyktował „jedenastkę” dla miejscowych, dopatrując się zagrania ręką Macieja Żaka. Strzelający Sławomir Kierdal zmylił Marcina Soldaka, otwierając listę strzelców w sobotnie popołudnie. Kwadrans później losy punktów w praktyce rozstrzygnęły się. Klasyczna kontra leśniczan zakończyła się odważnym wyjściem z własnej połowy Denisa Sotora, który minął bez trudu bramkarza LKS-u i ulokował futbolówkę w opuszczonej „świątyni”. Cóż z tego, że końcowe minuty to ultraofensywna postawa gości z Czańca. Obok słupka główkował Praciak, Łukasz Dębski przegrał pojedynek „oko w oko” z golkiperem gospodarzy, podobny los spotkał Kamila Karcza. A punkty pozostały w komplecie na terenie rywala, jawiącego się jako niewygodny dla beskidzkich trzecioligowców, po wcześniejszym triumfie nad bialską Stalą. LZS Leśnica – LKS Czaniec 2:0 (0:0) 1:0 Kierdal (67', z rzutu karnego) 2:0 Sotor (82')

LKS Czaniec: Soldak – Sadlok (86' Gola), Dębski, Żak, P.Łoś, K.Karcz, Świerczyński, Młynarczyk (69' Michałek), Hałat (77' R.Karcz), Praciak, Frąckowiak (59' Pindel) Trener: Wójcik