Gospodynie na otwartą grę z zespołem z Łodzi nie mogły sobie pozwolić. Miały jednak skonkretyzowany plan, aby zdobywczyniom Pucharu Polski zadanie utrudnić. – Nasza taktyka opierała się na tym, aby szukać odbiorów piłki, mając pełną świadomość jakości drużyny przeciwnej. Być może ten respekt niepotrzebnie odczuwaliśmy aż tak duży – przyznaje Mateusz Żebrowski, szkoleniowiec „rekordzistek”.

I choć przewaga piłkarek SMS-u była „gołym okiem” widoczna, to sytuacji dogodnych wcale dużo sobie nie wypracowały. Nie przeszkodziło to jednak faworytkom w zdobyciu goli. W 32. minucie z rzutu wolnego z daleka uderzyła Wiktoria Zieniewicz, a futbolówka ugrzęzła pod poprzeczką bramki Rekordu. W następstwie kornera przyjezdne wynik poprawiły w 66. minucie – do wybitej piłki za „16” dopadła Gabriela Grzybowska, która precyzyjnie uderzyła tuż przy słupku. Te momenty przesądziły o wygranej łodzianek, którą określić można obiektywnie mianej zasłużonej.

– O ile defensywne zadania udało się nam w miarę nieźle realizować, a gole straciliśmy po stałych fragmentach gry, tak zabrakło walorów ofensywnych i stwarzania sytuacji, aby myśleć o zwycięstwie – dodaje trener zawodniczek z Bielska-Białej, które wzorem poprzedniego spotkania ekstraligowego w Tczewie nie dopisały punktów do swojego dorobku.