Już na samym wstępie potyczki bielszczanie zostali sprowadzeni do parteru. Kolejne ataki gości z różnych stref i „czapa” na Michale Żuku przysporzyły otwarcia 6:1 na rzecz Grupy Azoty. Dobrze funkcjonująca maszynka mistrza zacięła się tylko na moment, gdy po zbiciu ze środka Adriana Hunka BBTS „podgonił” wynik na 10:12, lecz w dalszej fazie seta siatkarze faworyta robili co chcieli. Dodatkowo korzystali na pomyłkach zagubionych rywali, m.in. nieudanych atakach Mateusza Frąca z prawego skrzydła.

Kiedy błąd w przyjęciu zagrywki przydarzył się Sergiejowi Kapelusowi następna partia rozpoczęła się od stanu 4:1 dla podopiecznych Nikoli Grbicia. Grający na luzie goście bawili się w najlepsze, na lidera w ich szeregach wysforował się niebawem Simone Parodi, miejscowi zaś nie wierzyli, że mogą cokolwiek wywalczyć. Przegrywali już 4:13, później m.in. 6:17, by ledwo wyjść z „dychy”.

Dopiero po kolejnej zmianie stron i roszadach w składzie w szeregi ekipy z Kędzierzyna-Koźle wdarło się widoczne rozluźnienie. Kilka własnych błędów przyjezdnych, zwłaszcza w polu serwisowym, umożliwiło bielskiemu zespołowi równorzędną batalię, po kontrze Frąca zrobiło się nawet 10:8 dla I-ligowca. Faworyt wyrównał na 15:15 po fatalnym ataku Hunka, a przejął ostatecznie inicjatywę, gdy zbicie Piotra Łukasika zmieniło rezultat na 18:16. Pucharowa przygoda BBTS-u dobiegła końca po sprytnej kiwce Parodiego.

BBTS Bielsko-Biała – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (16:25, 12:25, 23:25)

BBTS:
Macionczyk, Żuk, Cedzyński, Krikun, Hunek, Kapelus, Marek (libero) oraz Frąc, Popik, Piotrowski, Makowski, Dorosz
Trener: Brokking