Z drużyną jeszcze niżej notowaną w tabeli zmierzyli się w niedzielę bielscy siatkarze. Z nadzieją wyczekiwano więc wyniku potyczki.

bbts_bielsko3 Set pierwszy nijak nie potwierdził, że BBTS będzie dyktował warunki. Goście świetnie bronili i wyprowadzali kontry, w których brylował Bartosz Krzysiek. Trenerowi Piotrowi Gruszce nie powiódł się natomiast manewr z Bartoszem Bućko w roli atakującego, który nie mógł poradzić sobie z blokiem kielczan. Effector wygrał tę partię w pełni zasłużenie. Setem bez historii była kolejna z odsłon. W niej dla odmiany lepiej wypadli gospodarze, ważną zmianą okazało się wprowadzenie na boisko Jose Luisa Gonzaleza. Argentyńczyk wpłynął na poprawę jakości ataku BBTS-u. Gdy Effector w odsłonie numer trzy odskoczył na 22:20 wydawało się, że znów wyjdzie na prowadzenie. Ale przy zagrywce Sergieja Kapelusa bielszczanie dystans zniwelowali, a później rywali dobili. O ostatecznym rozstrzygnięciu i tak przesądził tie-break. To wobec długiego przestoju miejscowych w połowie seta czwartego. Chwilowy zryw pozwolił jedynie straty nieco zmniejszyć.

Przy zmienności losów w tie-breaku można było spodziewać się wszystkiego. Ale tyleż szybkiej, co wysokiej przewagi BBTS-u (6:1, 10:3) chyba nawet najwięksi optymiści nie spodziewali się. Podopieczni trenera Gruszki przewagę dowieźli, bo kielczanie co rusz wyciągali im pomocną dłoń. Tym samym faktem stało się drugie zwycięstwo w sezonie, drugie rodzące się w niemiłosiernych, pięciosetowych mękach.

BBTS Bielsko-Biała – Effector Kielce 3:2 (21:25, 25:19, 25:22, 21:25, 15:11)

BBTS: Kwasowski, Pilarz, Sobala, Buniak, Bućko, Ferens, Dębiec (libero) oraz Polański, Kapelus, Błoński, Gonzalez, Neroj Trener: Gruszka