Zgodny start
Meczem w Wiśle - gospodarzy przeciwko przemeblowanemu kadrowo Piastowi Cieszyn - zainaugurowany został sezon 2024/2025 w Lidze Okręgowej Żywiecko-Skoczowskiej.
Kto oczekiwał, że po odejściu sporej grupy piłkarzy zespół z Cieszyna będzie dostarczycielem punktów, ten musiał czuć się zaskoczony przebiegiem rywalizacji. W niczym bowiem goście nie ustępowali przeciwnikowi. Mało tego – przed przerwą znacznie częściej dochodziło do podbramkowych spięć, przy których czujność zachowywać musiała defensywa WSS. W jednej z akcji piłka odbiła się od Igora Matlocha, a następnie słupka, zaś dobijający Ireneusz Jeleń trafił w poprzeczkę. Obiecującą szarżę zaliczył także Jakub Malinowski, ale w porę interweniował Rafał Jacak. Cieszynianie swego dopięli w 20. minucie. Faul na Macieju Kaczmarczyku został pomszczony skutecznym wykonaniem „11” przez Jelenia. Ekipa z Wisły jakiekolwiek zagrożenie stwarzała bardzo sporadycznie. Gola doczekała się w 27. minucie, kiedy wrzutkę Jakuba Marekwicy z rzutu rożnego wykorzystał Paweł Leśniewicz.
Po pauzie miejscowi się przebudzili. W 49. minucie Marekwica podjął się próby lobowania Romana Nalepy, lecz uczynił to mało dokładnie. W 55. minucie po kolejnym kornerze w leżącego rywala wcelował Leśniewicz. Niebawem golkipera Piasta „zatrudnił” Kamil Zwardoń, a i rykoszet po strzale Dawida Mazurka mógł przyjezdnym spłatać psikusa. Końcowe fragmenty spotkania to wypady cieszyńskiej drużyny i pojedynki Jelenia z Jacakiem – w obu przypadkach górą był rutynowany bramkarz, toteż wynik ustalony w premierowych 45. minutach okazał się tym ostatecznie dzielącym inauguracyjne łupy.
– Jechaliśmy do Wisły z pewnymi obawami, ale nasza młodzież fajnie się postawiła i zagrała odpowiedzialnie. Błędy, które popełniliśmy na szczęście nie zostały też wykorzystane – klaruje Sławomir Machej, szkoleniowiec Piasta.
– Mamy wielki żal i niedosyt z tego, co się wydarzyło. Młodzież z Cieszyna walczyła dzielnie i momentami prezentowała się przebojowo. My graliśmy piłką, niby częściej ją mieliśmy przy nodze, ale nic z tego właściwie nie wynikało. Momentami niestety wyglądaliśmy bezradnie, bez dobrych pomysłów na akcje w ofensywie i wreszcie również było na bakier ze skutecznością – przyznaje trener gospodarzy Patryk Pindel.