Jeden, ale wystarczył
Sporo namęczyć musieli się piłkarze III-ligowego LKS-u Czaniec, by odnieść pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Podopieczni Mariusza Wójcika mierzyli się z solidną Przyszłością Rogów.
I tak, jak można było się spodziewać, nie było to łatwe spotkanie dla gospodarzy. - W tym meczu nie było fajerwerków, ani pięknej gry. Ale oba zespoły zaprezentowały się solidnie - ocenia Mariusz Wójcik, opiekun miejscowych. Obie ekipy przez znaczną część spotkania rywalizowały w środkowej części boiska, co bynajmniej nie znaczy, że bramkowych okazji nie było. Co istotne, tych klarownych, więcej było po stronie gospodarzy, choć przyznać trzeba, że dopiero po pauzie. W premierowej odsłonie mogło być 1:0, gdyby arbiter zdecydował się odgwizdać "jedenastkę" dla miejscowych, po tym, jak mijając bramkarza Kamil Karcz został przez niego zahaczony. Gwizdek sędziego jednak milczał. Co się jednak odwlecze, to... W 68. minucie Dawid Hałat idealnie uruchomił Karcza, który wpierw „urwał się” obrońcom, a następnie już bez kłopotów ominął wychodzącego z bramki przed "szesnastkę" golkipera Przyszłości, kierując futbolówkę do pustej bramki. Wówczas miejscowym grało się już nieco łatwiej, bowiem w 58. minucie wychodzącego na sytuację jeden na jeden Bartosza Praciaka powalił na ziemię jeden z defensorów rogowian, za co obejrzał czerwony kartonik. - Później blisko było jeszcze po wrzutkach Gizińskiego czy Łosia. Mogły paść więc kolejne bramki - obrazuje Wójcik. Ale choć te nie padły, to miejscowi cieszyli się ostatecznie ze zwycięstwa. Jeden gol wystarczył bowiem na to, by zapisać na swoje konto trzy "oczka". LKS Czaniec - Przyszłość Rogów 1:0 (0:0) 1:0 K.Karcz (68') LKS Czaniec: Soldak - Dębski, Gola, Żak, Łoś, Hałat (85' Sporek), Świerczyński, Młynarczyk, K.Karcz (90. Frąckowiak), Pindel (60' Giziński), Praciak Trener: Wójcik