Jasne, teraz jest ten tzw. "gorący" okres. Transfery, testowanie zawodników itd. "Niech Pan nie pisze o nim, on nie jest jeszcze klepnięty, ktoś przyjdzie, da stówkę więcej, i co wtedy?!" – często mogę usłyszeć obecnie z ust trenerów słowa utrzymane w podobnym tonie. Cóż się im dziwić, to wina tego przeklętego kapitalizmu! A tak na poważnie, spójrzmy jednak prawdzie w oczy, bardzo rzadko na naszym lokalnym rynku dochodzi do hitów, raczej w lwiej części są to "hiciki". Ale tajemnicy dochowywać trzeba, nawet, gdy ktoś pyta w kuluarach.

Odstawmy jednak ten temat "tabu". Wiele zespołów boryka się z problemem frekwencji, szczególnie mowa tu o drużynach z pułapu a-klasy. Owocuje to w głębokie refleksje, które snujemy wraz ze szkoleniowcami: Czemu tak się dzieje? Proza życia: praca, studia, żona, dzieci – ciężko mieć tu do kogokolwiek pretensje. Ale czy aby na pewno? Zawsze nasuwa mi się wówczas pytanie: A co z Waszą tutejszą młodzieżą? I tu trenerzy mają pole do popisu. "Panie redaktorze, ta dzisiejsza młodzież w ogóle się nie garnie do seniorki" albo "miałem takiego jednego zdolnego juniora, ale powiedział mi, że piłka nie jest dla niego i zrezygnował" i tak dalej, i tak dalej. Może i to truizm, ale prawda leży po środku, dlatego przytoczę sentencję radzieckiego pisarza Antona Makarenki, który mówił: "Nie ma złej młodzieży, są tylko źli wychowawcy"

Dam przykład dobrego wychowawcy. Słyszeliście o wyczynach Daniela Stanclika z minionego weekendu? Napastnik rezerw Podbeskidzia wpakował 4 bramki w sparingu przeciwko Przemszy Siewierz. Chłopak ma dopiero 18 lat, a już jest niezwykle "otrzaskany" na boiskach IV i III ligi. Już w wieku 16 lat potrafił być katem dla Rekordu, gdy w 90. minucie zdobył dla "Górali" zwycięską bramkę. Gdzieś tam jednak po drodze jego rozwój, nie tyle co się zatrzymał, ale zwolnił. Snajpera "dwójki" Podbeskidzia pod swe skrzydło wziął szkoleniowiec tejże drużyny, Wojciech Fluder. Mam nadzieję, iż żadna ze stron się nie obrazi, że pójdę w zbytnią "prywatę", ale obaj mają podobne, twarde charaktery. To, co cechuje trenera Fludra to indywidualne podejście do zawodnika, w tym przypadku do popularnego "Stancley'a". Być może to jest klucz do dotarcia, do młodych zawodników? W każdym razie pierwsze efekty tej współpracy już widzimy, a czy będą kolejne? Ręki uciąć sobie nie dam, ale obstawiam, że tak.

Pracusiów, których nie brakuje, oczywiście doceniamy, gdyż lista młodych zdolnych piłkarzy z naszego regionu jest z pewnością długa, ale, jak to mówi trener Michał Probierz: "Talent jest tańszy od soli pracą się dochodzi do marzeń". Dla nikogo, szczególnie dla młodego zawodnika, a-klasa czy "okręgówka" nie jest szczytem marzeń, ale wszystko się zmienia, gdy ktoś potraktuje te rozgrywki jako świetny poligon do walki o nie. Być może już za niedługo Robert Mrózek z Orła Łękawica będzie tego doskonałym przykładem. Krzysztof Kubica już jest. Dlatego nie oszukujemy Panowie, nie mówimy, że coś nas boli, a tak naprawdę idziemy z dziewczyną do kina, tylko trenujemy! Żeby te nasze rozgrywki były ciekawsze. A może i ja wówczas polubię pytanie: "Co tam słychać w świecie naszej piłki panie redaktorze"...