Lider zastopowany

Miejscowy Orzeł, notujący dotąd nieszczególnie udany sezon, gościł Błyskawicę Kończyce Wielkie, która do minionego weekendu pozostawała bez żadnej porażki. I kiedy w 20. minucie Szymon Stoły ograł kilku zawodników, a następnie skierował piłkę do siatki przy udziale Tomasza Saltariusa, kolejna zdobycz lidera wydawała się bardzo prawdopodobna. Tymczasem zabłocianie niespodziewanie w dalszej części potyczki wiedli prym. – Byliśmy w mojej ocenie drużyną tego dnia lepszą, która stworzyła sobie więcej dogodnych sytuacji od rywala – opowiada Mateusz Saltarius, szkoleniowiec Orła.

Jeszcze przed przerwą gospodarze wyrównali, bo „zimną krew” przed bramką Błyskawicy zachował Gracjan Haka. Rozstrzygnięcie na korzyść zabłocian nastąpiło w 78. minucie. Szymon Górniok asystował, a Dariusz Stokłosa podłączający się do akcji z lewej flanki popisał się wybornym wolejem. – Lider nie był może w swojej najlepszej formie, ale z drugiej strony gra się tak, jak przeciwnik na to pozwala. Już wcześniej mówiłem, że przy składzie zbliżonym do optymalnego z każdym w tej lidze możemy rywalizować – dodaje zadowolony Saltarius.

Na szczycie mimo potknięcia

Kolejny zaskakujący rezultat padł w Kończycach Małych. Victoria szybko golem Kamila Szajtera gospodarzy „napoczęła”, ale po kwadransie był już remis, który utrzymał się do końcowego gwizdka sędziego. I choć ekipa z Hażlacha po raz 2. w sezonie bieżącym punkty zgubiła, to prześcignęła w tabeli Błyskawicę o „oczko”. – Głośno mówi się w Hażlachu o wygrywaniu meczów i walce o awans. Podział punktów w Kończycach Małych sprawia, że robi się ciekawie. Natomiast nie mogę nie dodać, że gospodarze mają zespół, który fizycznie prezentuje się dobrze, a i sytuacje potrafi stwarzać. Jego miejsce w tabeli nie oddaje faktycznych możliwości – ocenia szkoleniowiec Orła.
 


 

Czy tego należało się spodziewać?

LKS Goleszów męczył się w Pogwizdowie i dopiero rzutem na taśmę złamał opór ambitnych gospodarzy. – Słyszałem taką opinię, że to murowany kandydat do awansu. Na razie punktuje w miarę regularnie, a lokata na podium z całą pewnością nie jest przypadkowa – zauważa nasz rozmówca.

W Dębowcu miejscowi pod wodzą Marcina Sitko znów nie dali sobie strzelić gola, sami zaaplikowali ich piłkarzom z Pruchnej aż 8, w tym niemal wszystkie między 22. a 67. minutą jednostronnej konfrontacji. – Marsz Strażaka w górę chyba się na dobre rozpoczął. Wicemistrzowi z poprzedniego sezonu będzie niezmiernie trudno pozostać na a-klasowym poziomie – uważa Saltarius.

W Iskrzyczynie zastopowana została dobra seria Beskidu Brenna. Na nic zdało się prowadzenie gości uzyskane na wstępie meczu. Na przerwę drużyny udawały się już przy przewadze Iskry. – Tu aż o tak dużej niespodziance bym nie mówił. Iskra jest groźną i zgraną drużyną, która w czołówce ligi bez wątpienia namiesza – komentuje Mateusz Saltarius.

Wyniki 7. kolejki:
Cukrownik Chybie – Zryw Bąków 3:1 (2:1)
Strażak Dębowiec – LKS '99 Pruchna 8:0 (4:0)
Błękitni Pierściec – LKS Rudnik 3:0 (1:0)
Orzeł Zabłocie – Błyskawica Kończyce Wielkie 2:1 (1:1)
Olza Pogwizdów – LKS Goleszów 0:2 (0:0)
Iskra Iskrzyczyn – Beskid Brenna 2:1 (2:1)
LKS Kończyce Małe – Victoria Hażlach 1:1 (1:1)

TABELA/TERMINARZ