Zrobiliśmy kolejny krok w Pucharze Polski, jednak sam mecz nie był fantastyczny w naszym wykonaniu. Widać było zmęczenie ciężkim tygodniem pracy. Gdybyśmy byli skuteczniejsi, mecz mógłby zakończyć się w pierwszej połowie – mówi Krzysztof Bąk, szkoleniowiec ekipy z Wilkowic.

 

 

GLKS na placu gry przez 90. minut rządził i dzielił. Jakość piłkarska, optyczna przewaga - to wszystko przemawiało za wilkowiczanami. Brakowało w szeregach beniaminka "okręgówki" jednak najważniejszego, czyli skuteczności. W 15. minucie wynik spotkania otworzył Maciej Marzec, który wykończył ładną, kombinacyjną akcję z Mateuszem Kubicą. Wydawało się, iż po tym gole posypią się niczym z rogu obfitości - tak się jednak nie stało. – Łatwiej byłoby wymienić kto nie miał sytuacji do zdobycia bramki, niż kto miał – dodaje Bąk. 

 

Wilkowiczanie mecz zamknęli dopiero w ostatnich minutach meczu. Wówczas to Dominik Kępys, który chwilę wcześniej zameldował się na placu gry, ustanowił rezultat spotkania po efektownej, indywidualnej szarży.