Mając na względzie ostatnie „wyczyny” piłkarzy z Wisły można było spodziewać się, że w Chybiu jeden z ligowych potentatów także będzie w tarapatach.

Cukrownik Chybie rus Goście „krwawić” po raz kolejny nie zamierzali i spotkanie zainicjowali kilkoma śmiałymi atakami. W 10. minucie Bartłomiej Rucki z ostrego kąta wcelował w poprzeczkę, inną z ciekawie zapowiadających się akcji zmarnowali niedokładnie podający Mariusz Pilch i niecelnie strzelający Michał Pietraczyk. Nieskuteczni wiślanie musieli także odpierać kontry Cukrownika. Patryk Chmiel znalazł się po jednym z wypadów sam przed Przemysławem Szalbótem, ale zimnej krwi mu zabrakło. Za to w 35. minucie ciekawej potyczki Dariusz Juroszek przewinił w polu karnym. Gdy gospodarze szykowali się do fetowania golkiper WSS Wisła wyczuł intencje Dariusza Zygmy. Kolejny błąd w defensywie gości był kosztowny. Z rzutu wolnego dośrodkował Marcin Urbańczyk, na tyle dokładnie, że dzieło zwieńczył Chmiel, notując klasyczne trafienie do szatni.

Prawdziwą huśtawkę nastrojów kibice obu drużyn przeżywali na wstępie drugiej odsłony. W 50. minucie Daniel Poloczek zebrał się do indywidualnej szarży, zakończył ją pięknym strzałem pod poprzeczkę bramki przeciwnika. Wiślanie nie odpuścili i w 53. minucie za sprawą asysty Ruckiego i główki Pawła Leśniewicza zniwelowali część strat. Scenariusz gola z błyskawiczną odpowiedzią, dodajmy w podobnej hierarchii, przydarzył się w Chybiu raz jeszcze. Po godzinie gry Cukrownik „odjechał” na 3:1, gdy centrę Urbańczyka z rzutu rożnego sfinalizował Błażej Bawoł. Zaś 60 sekund później korner przyjezdnych okazał się tym bramkowym. Dośrodkowanie Ruckiego do Pilcha przyniosło na finiszu celne uderzenie Mateusza Tomali z najbliższej odległości.

Widowiskowa konfrontacja trwała w Chybiu do ostatniego gwizdka. Kto wie, jak losy meczu potoczyłyby się, gdyby w 64. minucie Szymon Płoszaj w sytuacji sam na sam z Romanem Nalepą lepiej przymierzył. – Myślę, że wywieźlibyśmy zwycięstwo, które można by uznać za zasłużone, patrząc na przebieg gry w dzisiejszym spotkaniu. Atakowaliśmy cały czas, daliśmy się natomiast skontrować – zaznacza trener ekipy z Wisły, Tomasz Wuwer.

Gospodarze w ostatnich minutach gola pieczętującego triumf zdobyć mogli po kolejnych tego dnia kontrach. Bawoł wdał się w niepotrzebny drybling z defensorami faworyta, a Chmiel nie dojrzał lepiej ustawionego Rafała Szczygielskiego i został zastopowany przez Szalbóta. „Setka” gości to próba Płoszaja z przewrotki, którą Urbańczyk wyekspediował z linii bramkowej. – Już nie mamy co myśleć o mistrzostwie. Chcemy wyjść z serii bez zwycięstwa, bo takiej, jak obecnie nie przypominam sobie – dodaje szkoleniowiec WSS Wisła.

Cukrownik Chybie – WSS Wisła w Wiśle 3:2 (1:0) 1:0 Chmiel (44') 2:0 Poloczek (50') 2:1 Leśniewicz (53') 3:1 Bawoł (60') 3:2 Tomala (61')

Cukrownik: Nalepa – A.Stokłosa, Urbańczyk, Ułasewicz (10' Ł.Kajstura), Poloczek (70' Mąka), Zygma, Chmiel, Wojtoń, M.Stokłosa, Bawoł, Pryczek (60' Szczygielski) Trener: Myśliwiec

WSS Wisła: Szalbót – Kotrys, Tomala, Łacek, D.Juroszek (46' Leśniewicz), Rucki, M.Mazurek (65' D.Mazurek), Pilch, Marekwica (55' Czyż), Płoszaj, Pietraczyk Trenerzy: Wuwer/Juchniewicz