
Z workiem z bramkami za półmetkiem
I w Pietrzykowicach, i w Słotwinie poważnie brano pod uwagę jak najkorzystniejsze zwieńczenie sezonu ligowego. Do czasu konfrontacja miała przebieg całkowicie wyrównany.
– Wyciągnęliśmy wnioski po przegranym meczu domowym ze Skałką. Było widać też, że chcemy się zrehabilitować – rozpoczyna Przemysław Jurasz, grający trener Sokoła, którego podopieczni dopiero po przerwie znaleźli sposób na defensywę Borów. I to nie raz!
Worek z bramkami rozwiązał się w premierowym kwadransie po zamianie stron. Prowadzenie zagwarantował drużynie ze Słotwiny Szymon Nikiel, który sfinalizował rzut z autu i „przedłużenie” piłki głową przez Bartłomieja Jakubca. Po godzinie było 2:0. Jakubiec uderzył z rzutu wolnego, a futbolówka z pomocą rykoszetu zmyliła Wiesława Arasta. W krótkim odstępie czasu wyraźnie rozpędzony Sokół dobił gospodarzy. Michał Garncarczyk i Daniel Janoszek zgodnie korzystali z dobrych podań Kacpra Dunata.
Radosnych nastrojów w szeregach Sokoła nie zmącił gol honorowy dla Borów. Gabriel Duraj w 75. minucie wykorzystał rzut karny, będący konsekwencją starcia w „16” między Mateuszem Zacnym i Wojciechem Wróblem. Innych strat przyjezdni nie ponieśli także dlatego, że wzorcowo między słupkami spisywał się Mariusz Konior, broniąc nawet w sytuacjach pozornie beznadziejnych. – Szkoda, że końcówka fajnego, otwartego meczu była nerwowa. Działy się naprawdę niepotrzebne rzeczy, kiedy w sposób całkowicie bezsensowny zostaliśmy zwyzywani przez trenera drużyny przeciwnej – dodaje Jurasz.