– Gospodarze grali bardzo agresywnie, wykorzystując świetne przygotowanie motoryczne – rozpoczyna Marcin Michalik, trener Beskidu, nawiązując do pucharowego starcia, którego rozstrzygnięcie na korzyść faworyta nastąpiło dopiero w rzutach karnych. – My z kolei zagraliśmy większą liczbą młodych zawodników i na pewno pod względem jakości wyglądało to nieco słabiej – dodaje nasz rozmówca.
 



W środowej konfrontacji Pucharu Polski szkoleniowiec Beskidu nie mógł skorzystać z racji wyjazdów z Adriana Borkały i Marcina Jaworzyna, kontuzje wykluczyły z gry Konrada Chrapka i Kamila Janika. Zabrakło także stopera Michała Padły, w tym przypadku sytuacja kształtuje się nieciekawie, wszak podstawowy obrońca najprawdopodobniej będzie musiał wziąć trwały rozbrat z futbolem z przyczyn zdrowotnych. – Borykamy się z problemami, a 21-osobowa kadra solidnie się nam uszczupla. Kiedy graliśmy w lidze w optymalnym zestawieniu, to swoje spotkania wygrywaliśmy, w pozostałych meczach traciliśmy punkty – przyznaje Michalik.

Dzisiejszy rywal Beskidu w 6. kolejce „okręgówki” to Metal Węgierska Górka. Trudno spodziewać się, aby dołujący zespół trenera Roberta Sołtyska skutecznie przeciwstawił się skoczowianom. – Może to dobrze, że mamy akurat teraz przeciwnika teoretycznie słabszego. Choć z drugiej strony z mocnymi drużynami jakoś lepiej się prezentujemy – wyjaśnia trener jednego z kandydatów do mistrzostwa.