- Szalony mecz, ale szczerze - wolałbym wygrać 2:0 lub 3:0 niż 7:3. Problem leżał w tym, że sami sobie strzelaliśmy gole, ale przynajmniej wiemy nad czym mamy pracować - przyznał w rozmowie z naszym portalem Jakub Kubica, trener Rotuza. 

 

Pierwsza połowa upłynęła pod dyktando bronowian. Już w 7. minucie przewagę Rotuza w wyniku "przypieczętował" Rafał Adamczyk. Napastnik ekipy z Bronowa głową ulokował piłkę w bramce po dobrej wrzutce Mateusza Wronki. Chwilę później Wronka sam wziął się za strzelanie, gdy przytomnie wyszedł do prostopadłego podania, minął bramkarza Zapory i wpakował "futbolówkę" do siatki. Do przerwy rezultat ustalił Daniel Feruga, który w 23. minucie popisał się dobrym wolejem. Wynik Rotuza mógł być bardziej okazały, jednak w kilku sytuacjach dobrze interweniował golkiper wapieniczan, Mikołaj Drążek. 

 

Druga połowa rozpoczęła się dla przedstawiciela "okręgówki" równie dobrze co pierwsza. W 47. minucie wynik podwyższył Adrian Szczelina, ale mimo to Zapora nie zamierzała przestać walczyć. Reprezentant bielskiej A-klasy w 55. minucie pokusił się o trafienie kontaktowe po błędzie defensywy Rotuza. Gospodarze odpowiedzieli na to trafienie golami Dawida Pisarka z rzutu karnego (po faulu Drążka na Szczelinie) oraz samego Szczeliny. Po raz kolejny jednak Zapora postanowiła nieco napsuć "krwi", zdobywając dwie bramki w 73. i 77. minucie. Rotuz na więcej jednak nie pozwolił, a w końcówce wynik na 7:3 ustalił - po celnej dobitce - Konrad Dzida.