Bartłomiej Jasiński: Groń zasługuje, aby grać wyżej
Groń Bujaków początek nowego sezonu może zaliczyć do bardzo udanych. Zespół ten z kompletem zwycięstw zajmuje 1. miejsce w tabeli bielskiej B-klasy, a niedawno zwyciężył w ważnym meczu z innym faworytem do awansu, Iskrą Rybarzowice. O tym, co dzieje się w klubie z Bujakowa rozmawiamy z Bartłomiejem Jasińskim, grającym trenerem drużyny, który do Gronia dołączył minionego lata.
SportoweBeskidy.pl: Latem zostałeś grającym trenerem Gronia Bujaków. Jakie są twoje odczucia po pierwszych dwóch miesiącach pracy? To twój debiut w roli trenera.
Bartłomiej Jasiński: Zawsze chciałem pójść w stronę "trenerki", więc debiut w tej roli to dla mnie duże wyzwanie, ale też pozytywne doświadczenie. Sparingi wyglądały dobrze, a i w lidze wszystko się układa. To zasługa chłopaków, którzy mają chęć do trenowania i obdarzyli mnie zaufaniem. Choć nie mam jeszcze dużego doświadczenia trenerskiego, pracowałem z dobrymi fachowcami i staram się przekazywać tę wiedzę drużynie. Na razie, małymi krokami, wszystko zmierza w dobrym kierunku.
SportoweBeskidy.pl: Co skłoniło cię do dołączenia do Gronia Bujaków, drużyny z B-klasy, zwłaszcza, że z Orłem Witkowice zdobyłeś awans do Ligi Okręgowej i tytuł króla strzelców z 33 bramkami?
B.J.: Uważałem, że dobrze będzie zakończyć swoją przygodę z Orłem Witkowice w taki sposób - z awansem i obroną korony króla strzelców. Ciągnęło mnie jednak do pracy trenerskiej, a w Groniu pojawiła się odpowiednia oferta. Działacze trafili idealnie z propozycją w odpowiednim czasie.
SportoweBeskidy.pl: Przez całą swoją karierę byłeś związany z klubami z Małopolski. Czy dostrzegasz jakieś różnice między tamtejszą piłką, a tą, którą masz teraz na co dzień?
B.J.: Myślę, że jeszcze za wcześnie na konkretne porównania. Na podstawie sparingów mogę powiedzieć, że wydaje mi się, iż oświęcimska A-klasa była nieco mocniejsza. Ale to tylko wrażenia z kilku meczów towarzyskich, więc trudno o pełną ocenę.
SportoweBeskidy.pl: Po starcie sezonu, możesz być chyba podwójnie zadowolony. Jako trener, twoja drużyna jest na pierwszym miejscu, a jako zawodnik strzeliłeś 10 goli w 4 meczach.
B.J.: Oczywiście, bramki cieszą, bo napastnik z tego żyje, ale to nie jest najważniejsze. Priorytetem jest nasz ambitny plan, czyli awans. Czas pokaże, czy uda się zrealizować ten cel. Nie możemy jednak popadać w hurraoptymizm. Pracujemy pokornie, przygotowujemy się z meczu na mecz, z treningu na trening. Wiadomo, że przyjdzie moment, gdy dostaniemy kubeł zimnej wody, ale na razie cieszymy się z dobrej passy.
SportoweBeskidy.pl: W trzeciej kolejce zagraliście mecz, który może okazać się kluczowy dla całej rundy – z Iskrą Rybarzowice, która chce szybko wrócić do A-klasy. Udało Wam się wygrać, ale chyba nie było łatwo?
B.J.: Tak, to był zdecydowanie nasz najtrudniejszy mecz. Widać było, że zawodnicy Iskry mają doświadczenie z wyższych lig. To był mecz pełen walki, w którym musieliśmy walczyć o każdy metr boiska. Po pierwszej połowie powinniśmy zamknąć wynik, ale nie udało się wykorzystać wszystkich okazji. Cieszy mnie, że udało się poukładać grę w defensywie i nie tracimy wielu bramek, a zawsze coś z przodu strzelimy. Iskra na pewno będzie się liczyć w walce o awans, podobnie jak rezerwy Spójni czy Sokół Buczkowice. Kluczowym momentem będzie zima, a pierwsze mecze rundy wiosennej pokażą, kto jest tak naprawdę faworytem.
SportoweBeskidy.pl: Wasz mecz z Iskrą był jednym z niewielu, które odbyły się w tamtejszy deszczowy weekend. Chcieliście za wszelką cenę grać, czy boisko oszczędziło Was przed ulewami?
B.J.: Staram się dostosowywać treningi do przeciwników i aktualnej formy zespołu. Byliśmy w dobrej dyspozycji, zarówno treningowej, jak i meczowej, więc cieszyło nas, że boisko było gotowe do gry. Wielkie brawa należą się Kubie, który dba o murawę. Pomimo ulewy boisko było dobrze przygotowane i dało się na nim grać bez problemów. Nikt nie mógł narzekać na jego stan.
SportoweBeskidy.pl: Jak opisałbyś klub z Bujakowa w kilku zdaniach?
B.J.: Jako debiutant mam tu ogromną pomoc. Prezes, kierownik - wszyscy bardzo mnie wspierają. Infrastruktura i sam klub zasługują na więcej niż B-klasę, i będę robił wszystko, by ten klub był co najmniej o jedną lub dwie klasy wyżej. Wiele osób pracuje na rozwój klubu, dokładając swoją cegiełkę. Atmosferę tworzą wyniki, a obecnie jest naprawdę świetna. Zawodnicy chcą trenować, co bardzo mnie cieszy, bo na zajęciach mam liczną grupę. Weryfikacja naszej pracy przyjdzie jednak na koniec sezonu.