Patrząc na ostatnie mecze bielskich siatkarzy można było mieć poważne wątpliwości czy w kolejnym starciu PlusLigi zdołają nawiązać walkę. Tym bardziej, że trafili w sobotnie popołudnie na przeciwnika renomowanego.

bbts_bielsko4

Gospodarze meczu w hali pod Dębowcem zaczęli bez respektu dla rywala z Jastrzębia. Praktycznie od pierwszych akcji widać było mobilizację w bielskim zespole i chęć pokonania ekipy osłabionej brakiem atakującego Michała Łasko. Na przerwę techniczną BBTS schodził przy prowadzeniu 8:5. Spora w zaliczce bielszczan zasługa Martina Vlka, który popisał się kilkoma świetnymi zagrywkami. As serwisowy skrzydłowego zmusił również trenera Lorenzo Bernardiego do wzięcia czasu, gdy BBTS odskoczył na 15:11. Goście natychmiast odpowiedzieli, a zapędy miejscowych ostudziły dwie „czapy” Alena Pajenka. Po wyrównaniu wyniku nastąpił najlepszy fragmemt gry z obu stron, z wieloma ciekawymi akcjami i – co waże – równorzędną walką ze strony bielskich siatkarzy. Ważny punkt przyniósł atak w kontrze Michała Błońskiego (23:21 dla BBTS-u), później zagrywką „poprawił” Vlk i sukces w premierowym secie stał się faktem.

Świadkami zaciętej gry kibice byli także w kolejnej odsłonie, choć zapowiadało się na stosunkowo łatwą przeprawę dla Jastrzębskiego Węgla. Goście poprawili przyjęcie, lepiej bronili i „odjechali” na 11:6. Identyczny dystans kontynuowali do granicy 20. punktu, wówczas kapitalny pościg bielszczan dał im wyrównanie (21:21). W końcówce więcej wyrachowania wykazali siatkarze faworyta, korzystając z niewłaściwych wyborów dokonywanych przez gospodarzy.

Po 10-minutowej przerwie BBTS szybko stracił cztery kolejne punkty. Przyjmujący nie mogli poradzić sobie z zagrywkami środkowego Pajenka. Do coraz lepszej postawy jastrzębianie dołożyli dobrą pracę bloku. Gdy Rob Bontje zatrzymał bielskich atakujących, przyjezdni mieli w zapasie aż siedem „oczek” (15:8). Odrabianie strat BBTS rozpoczął po drugiej przerwie technicznej, wskutek skutecznych ataków Jose Luisa Gonzaleza. Jastrzębianie prowadzili w pewnym momencie tylko 16:14, ale na więcej ambitnie walczącym gospodarzom nie pozwolili.

Taki przebieg zdarzeń siatkarzy beniaminka PlusLigi bynajmniej nie zniechęcił. Punktowe konto bielszczan na odpowiednim poziomie „trzymali” do spółki Gonzalez i Vlk, prowadząc swoją drużynę do korzystnego wyniku 8:6 podczas obowiązkowej przerwy. Zachowanie nieznacznej przewagi było o tyle łatwiejsze, że nadspodziewanie duża ilość błędów w ataku towarzyszyła poczynaniom jastrzębian. Istotne znaczenie miała natomiast gra Nicolasa Marechala. Kiedy Francuz „pocelował” zagrywką Adama Swaczynę, BBTS był już dwa punkty „z tyłu” (15:13 dla Jastrzębskiego Węgla). Ten sam element pozwolił bielszczanom „załapać się” na grę. Zagrywką goście cieszyli się ze zdobyczy za sprawą Błońskiego, Gonzaleza i Tomasza Kalembki. Miejscowi odzyskali nie tylko właściwy rytm, ale i zupełnie zniwelowali dotychczasowe atuty jastrzębian. Ostatni akcent partii to efektowny, pojedynczy blok Macieja Fijałka.

Punkt BBTS miał już zapewniony, ale wobec naprawdę dobrej dyspozycji należało powalczyć o wygraną. Niestety, decydująca odsłona rozpoczęła się od dominacji gości z Jastrzębia. Główne powody stanu 8:2 na korzyść przyjezdnych to fantastyczne „bomby” z pola zagrywki Marechala i Mateusza Malinowskiego oraz słaba skuteczność bielszczan w ataku ze skrzydeł. Z tak doświadczoną drużyną, jak Jastrzębski Węgiel nie dało się już odwrócić losów rywalizacji, choć taką próbę miejscowi podjęli. Zwraca jednak uwagę, że podopieczni Janusza Bułkowskiego zaprezentowali swoje największe atuty i podnieśli się po serii kiepskich występów. To dawka optymizmu na dalszą część rundy zasadniczej.

BBTS Bielsko-Biała – Jastrzębski Węgiel  2:3 (25:22, 22:25, 20:25, 25:20, 12:15)

BBTS: Kalembka, Błoński, Buniak, Fijałek, Vlk, Gonzalez, Swaczyna (libero) oraz Kokociński, Kwasowski, Bućko Trener: Bułkowski