- Znając teren w Studzienicach, spodziewaliśmy dokładnie takiego meczu. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, małe i ciasne boisko służy gospodarzom i przy odrobinie więcej szczęścia mogło by być różnie. Ostatecznie wygraliśmy, moim zdaniem zasłużenie, ale trzeba było się napocić. Cieszymy się, że jako beniaminek, przezimujemy na fotelu lidera w naszej "okręgówce" - mówi Mirosław Szymura, dyrektor sportowy GLKS-u. 

 

 

Pierwsze 3 kwadranse miały jednego bohatera. Był nim Janusz Bąk, który w 19. i 21. minucie pokonywał bramkarza LKS-u. Wpierw wykorzystał dogranie od Daniela Kasprzyckiego, a następnie dobrym podaniem "obsłużył" go Jakub Caputa. Jak się później okazało te bramki ustaliły losy meczu, choć obie ekipy miał sporo sytuacji, aby pokusić się o bramki. W pierwszej połowie szczęścia zabrakło Dominikowi Kępysowi, który nie wykorzystał dobrego podania od J. Bąka. 

 

Po zmianie stron hat-tricka mógł skompletować popularny "Baker", lecz piłka po jego strzale zatrzymała się na słupku. Po raz kolejny szczęścia zabrakło także Kępysowi. Jeśli jednak chodzi o drugą połowę, to należy wyróżnić w niej bramkarza GLKS-u Richarda Zajaca. Golkiper ze Słowacji fenomenalnie spisywał się w końcówce spotkania, ratując kilkukrotnie swój zespół przed stratą bramki. Kto wie, jak potoczyłyby się losy meczu, a zarazem sytuacji w tabeli, gdyby nie on.

Ostatecznie jednak po ostatnim gwizdku sędziego wilkowiczanie mogli cieszyć się z tytułu mistrza jesieni Ligi Okręgowej Bielsko-Tyskiej.