– Nie mogliśmy się otworzyć w starciu z tak silnym przeciwnikiem – mówi nam Sławomir Machej, szkoleniowiec Tempa, jasno nakreślając w ten sposób plan beniaminka na spotkanie w Żywcu. Istotnie żywczanie szybko przystąpili do ataku, ale... nadziali się na doskonałą kontrę przyjezdnych. W 9. minucie ze skrzydła piłkę dograł Arkadiusz Szlajss, a Dawid Bluck pokonał Miłosza Michalskiego, uprzedzając wcześniej defensora Górala. Wszelkie próby odrobienia strat gospodarzy nie przynosiły pożytku, choć trzeba przyznać, że i piłkarski fart był po stronie puńcowian, m.in. na przeszkodzie do wyrównania stanął słupek.

Druga połowa też miała scenariusz zbliżony. Piłkarze Górala liczyli na odrobienie dystansu, by w 56. minucie otrzymać dotkliwy cios. Adam Olszar „uruchomił” prostopadłą wrzutką Alana Pastuszaka, który wygrał pojedynek biegowy z obrońcą i umieścił futbolówkę w „prostokącie”. Nadzieje Górala na odrobienie strat odżyły w 67. minucie po golu Sebastiana Klimka, na raty wieńczącego ostrzeliwanie bramki Tempa. Beniaminek zwycięstwa jednak wydrzeć sobie nie dał. W końcówce rezerwowy Mateusz Wigezzi spożytkował dogranie Jakuba Legierskiego, przytomnie lobując golkipera miejscowych.

Podopieczni Krzysztofa Bąka znów zatem musieli obejść się smakiem, Tempo potwierdziło miano jednej z rewelacji rozgrywek „okręgówki”. – To cenne zwycięstwo, kolejne w tym sezonie. Kto nie chciałby wygrać na boisku Górala? – skwitował z satysfakcją trener Tempa.