Choć w sparingu zabrakło tego, co stanowi „sól” futbolu, a więc goli, to jednak była to obustronnie wartościowa potyczka. – Z mocnym fizycznie i solidnym IV-ligowcem zagraliśmy naprawdę dobrze. Popracowaliśmy całym zespołem, zachowaliśmy czyste konto, więc trudno nie ocenić tego meczu jako obiecującego w kontekście ligi – mówi Krzysztof Bąk, szkoleniowiec Górala.

Przyznać jednak trzeba gwoli sprawiedliwości, że zarówno ekipie z Goczałkowic, jak i żywczanom brakowało dziś spokoju w wykańczaniu podbramkowych okazji. Te najdogodniejsze po stronie Górala mieli Michał i Marek Gołuchowie, marnujący sytuacje „oko w oko” z bramkarzem LKS-u. Rywal z kolei sporo zamieszania stwarzał po stałych fragmentach gry.