- Mamy swoje problemy od paru tygodni i niestety przekładają się one na nasza grę oraz wyniki - przyznał niepocieszony po meczu trener Borów Sebastian Gierat. Wyłączyliśmy największy atut zespołu z Pietrzykowic i konsekwentnie, prostymi środkami wybijaliśmy ich z rytmu. Byliśmy bardzo zdeterminowani żeby wygrać i to się udało. Styl nie był ważny, liczyły się tylko trzy punkty - dodaje natomiast szkoleniowiec Górala, Dariusz Rucki.

 

Nie było to spotkanie ciekawe dla oka kibica. Na placu gry przeważały proste środki i twarde piłkarskie rzemiosło. W tych warunkach lepiej odnajdywali się jednak zawodnicy z Istebnej, którzy pod koniec pierwszej połowy pokusili się bramkę, która otworzyła wynik spotkania. Dariusz Juroszek, otrzymawszy prostopadłe podanie od Dawida Colika, sprytnie "wsadził" piłkę za kołnierz bramkarzowi Borów. Do przerwy Góral mógł prowadzić dwiema bramkami, lecz Paweł Niewiadomski z bliskiej odległości nieczysto trafił w piłki, czym zaprzepaścił dobrą sytuację strzelecką. 

 

Co się odwlecze... W 58. minucie Dar. Juroszek ponownie fetował trafienie, tym razem po akcji wykreowanej przez Zbigniewa Małyjurka. Jak się później okazało, gol ten ustalił losy meczu. Zespół z Istebnej po zdobytej drugiej bramce skupił się na obronie, przez którą Bory miały problemy, aby się przebić. - Jestem bardzo zadowolony z charakteru całego zespołu, wszyscy mieli w głowie tylko jeden cel w głowie, który zrealizowaliśmy. Teraz odpoczynek i czekamy na Skałkę Żabnica u siebie - deklaruje D. Rucki.