
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Bez skrzywdzonych i zadowolonych?
Drużyny, którym w obecnym sezonie „okręgówki” zupełnie się nie wiedzie zmierzyły się w Kończycach Małych.
Zgodnie z oczekiwaniami obustronnej walki nie zabrakło, do poziomu sportowego kibice mogli mieć natomiast spore zastrzeżenia. Wszystko co najistotniejsze wydarzyło się w premierowej części meczu. Po kwadransie piłkarze Orła objęli prowadzenie w następstwie... źle wykonanego rzutu rożnego przez gospodarzy. Robert Mrózek od połowy boiska popędził niemal samotnie w kierunku bramki LKS-u, dojrzał w odpowiednim momencie pędzącego mu w sukurs Karola Rozmusa, który okazji nie zaprzepaścił. Beniaminek robił co mógł, aby możliwie szybko wyrównać i dopiął swego. W 35. minucie piłkę z rąk po starciu z zawodnikiem LKS-u wypuścił Maciej Wnętrzak, na czym skorzystał pakujący ją między słupkami Jakub Kolondra.
Po zmianie stron goście atakowali częściej, ogarnęła ich jednak niemoc w obrębie pola karnego ekipy z Kończyc Małych. Po dwakroć minimalnie przestrzelił R.Mrózek, a po dograniu wspomnianego najbardziej aktywnego piłkarza w szeregach Orła Mariusz Małysiak z bliska nie dopełnił formalności. Inna sprawa, że wyborną paradą w owej sytuacji popisał się Bartłomiej Górczyński. W samej końcówce nieoczekiwanie to podopieczni Piotra Szwajlika mogli szalę przechylić na swoją korzyść. Po rzucie wolnym zapanowało spore zamieszanie pod bramką Orła i tylko rozpaczliwa interwencja defensorów z Łękawicy wobec strzelającego Andrzeja Papieroka uratowała wyjazdowy punkt gościom.
Z podziału łupów jednak nikt specjalnie nie mógł się radować wobec odległych lokat w tabeli obu niedzielnych konkurentów. – Punktów mamy tak mało, że z każdego wypadałoby się cieszyć, ale po takiej grze naprawdę o optymizm nie sposób. Mecz po prostu się odbył – skwitował dosadnie szkoleniowiec zamykającego stawkę beniaminka "okręgówki".
Po zmianie stron goście atakowali częściej, ogarnęła ich jednak niemoc w obrębie pola karnego ekipy z Kończyc Małych. Po dwakroć minimalnie przestrzelił R.Mrózek, a po dograniu wspomnianego najbardziej aktywnego piłkarza w szeregach Orła Mariusz Małysiak z bliska nie dopełnił formalności. Inna sprawa, że wyborną paradą w owej sytuacji popisał się Bartłomiej Górczyński. W samej końcówce nieoczekiwanie to podopieczni Piotra Szwajlika mogli szalę przechylić na swoją korzyść. Po rzucie wolnym zapanowało spore zamieszanie pod bramką Orła i tylko rozpaczliwa interwencja defensorów z Łękawicy wobec strzelającego Andrzeja Papieroka uratowała wyjazdowy punkt gościom.
Z podziału łupów jednak nikt specjalnie nie mógł się radować wobec odległych lokat w tabeli obu niedzielnych konkurentów. – Punktów mamy tak mało, że z każdego wypadałoby się cieszyć, ale po takiej grze naprawdę o optymizm nie sposób. Mecz po prostu się odbył – skwitował dosadnie szkoleniowiec zamykającego stawkę beniaminka "okręgówki".