- Nie czujemy się potęgą w tej lidze, ale jestem zadowolony z gry mojego zespołu po tym meczu. Zmierzyliśmy się z naprawdę silnym rywalem, a mimo to nie było widać dużej różnicy w jakości piłkarskiej - zauważa Zbigniew Skórzak, trener Metalu. 

 

Spotkanie beniaminka z Węgierskiej Górki z Góralem raczej było zdeterminowane przez proste środki, aniżeli kombinacyjne rozwiązania. Niemniej, to ekipa miała przewagę w tym spotkaniu. Na początku spotkania golkiper gospodarzy poradził sobie z próbą Bartłomieja Ruckiego. Następnie w słupek trafił Andrzej Kąkol. Dopiero Krzysztof Urbaczka w 27. minucie znalazł patent na przełamanie defensywy Metalu. Zawodnik z Istebnej wykorzystał dogranie Mateusza Krężeloka w pole karne przeciwnika. 

 

Po zmianie stron przewaga Górala wciąż nie podlegała dyskusji. W 60. minucie Andrzej Kąkol skorzystał na długim podaniu od swojego bramkarza Andrzeja Nowakowskiego, i podwyższył prowadzenie. Chwilę później Metal miał najlepszą okazję bramkową w tym meczu, jednak szczęścia zabrakło Dawidowi Pawlusowi. Wynik meczu ustalił Dawid Colik, który wyegzekwował rzut karny za faul na nim.