Mówiąc kolokwialnie pierwsze 45 minut spotkania było nudne. Żadna ze stron nie stworzyła sobie groźnej sytuacji do zdobycia gola. Obie drużyny sprawdzały siebie nawzajem, a najbardziej ucierpiało na tym widowisko. Dopiero w drugiej części spotkania obraz meczu uległ zmianie. Coraz pewniej zaczął atakować szczególnie Cukrownik, lecz pomimo kilku dobrych sytuacji zabrakło skuteczności, podobnie jak gościom i mecz zakończył się bezbramkowym remisem,  - Bałem się tego meczu. Nie wiem czy brałbym remis w ciemno przed tym spotkaniem, lecz na pewno wiedziałem, że zespół z Bestwiny prezentuje wysoki poziom, co pokazywały ostatnie wyniki oraz mecz z MRKS-em, który musiał się namęczyć, aby zdobyć trzy punkty z LKS-em. Pierwsza połowa to były takie "szachy". Dużo gry w środku pola, ale także dużo słabej i niedokładnej piłki. To nie było dobre widowisko dla kibiców. Potem było już lepiej. Mieliśmy kilka dobrych okazji do zdobycia gola, lecz żadnej nie udało się udokumentować golem - stwierdził po meczu szkoleniowiec Cukrownika Krzysztof Dybczyński. 

Podział punktów jest więc jak najbardziej sprawiedliwym rezultatem i nie ukrywa tego także opiekun gospodarzy. - To był taki typowy mecz na remis. Pomimo naszej nieskuteczności uważam, że remis nikogo nie krzywdzi. Teraz skupiamy się na meczu z GLKS-em Wilkowice, który dziś gra z drużyną z Czechowic. Nie sądzę, aby byli oni w stanie zagrozić liderowi, jednak również obawiam się tego meczu. Zespół z Wilkowic z pewnością z wielką determinacją i żądzą przełamania się wyjdzie na mecz z nami - klaruje Dybczyński.