Beniaminek z Leśnej balansuje tuż nad strefą spadkową. Dzisiaj zainkasował w starciu z nowicjuszem z Zebrzydowic istotną w kontekście walki o utrzymanie zdobycz. LKS Lesna ra

Ambitnie grający gospodarze zwycięstwo zapewnili sobie w końcowych fragmentach pojedynku. – Bardzo trudny mecz, przeciwnik wysoko zawiesił nam poprzeczkę. Szczęście się do nas uśmiechnęło. Jesteśmy dobrze przygotowani pod względem fizyczny, dlatego w końcówka nieźle sobie radzimy.  Potrzebowaliśmy tych punktów niczym tlenu – mówi Sebastian Szymala, którego podopieczni po raz drugi prowadzenie objęli w 80. minucie. Najpierw beniaminek wykonywał rzut wolny, po którym wywalczył rzutu rożny, w końcu gola, którego głową zdobył Marcin Wróbel. Piłkarze innego nowicjusza z Zebrzydowic, wobec takiego wyniku postawili wszystko na jedną kartę. Nie odwrócili jednak losów pojedynku, a tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra stracili trzeciego gola. Maciej Sowa mając przed sobą tylko bramkarza pokonał go.

W premierowej odsłonie pojedynku jego wynik otworzył Marcin Marciniak, który z bliska futbolówkę do celu skierował między nogami golkipera. Nie popisała się w tej sytuacji defensywa Spójni. Na przerwę oba zespoły udały się przy wyniku 1:1. Wyśmienite podanie w tempo autorstwa Grzegorza Kopca wykończył wyśmienitym uderzeniem w okienko Robert Janulek. Rezultat remisowy nie oddawał przebiegu tej części meczu. – Mogliśmy po pierwszej połowie przegrywać trzema, nawet czterema bramkami. Graliśmy słabo, rywal dominował. Po ostrej reprymendzie w szatni druga połowa w naszym wykonaniu była lepsza – ocenia szkoleniowiec zespołu z Leśnej. – W ofensywie prezentowaliśmy się dobrze, gorzej w defensywie. Nie możemy popełniać takich błędów. W pierwszej połowie byliśmy zespołem lepszym, mieliśmy więcej z gry, dominowaliśmy w środkowej strefie. Bramkę straciliśmy w nieoczekiwanym momencie – klaruje Dariusz Owczarczyk, opiekun Spójni. Kilka akcji w wykonaniu przyjezdnych mogło się podobać. Zawodziło ostatnie podanie bądź wykończenie.

Po zmianie stron Kopiec trafił w słupek, a Karol Janiszewski uderzając wślizgiem w bramkarza. Mirosław Stabla oraz Sebastian Nowak również powinni zachować się w kluczowych momentach lepiej. – Fajnie wyglądały nasze akcje, to jest na pewno pozytyw. Zdobyliśmy jednak tylko jednego gola, a straciliśmy dwa pierwsze, gdy na to się nie zanosiło. Mamy swoje problemy, także kadrowe. Musimy popracować nad grą w defensywie – podsumowuje występ swojego zespołu trener Owczarczyk, który w końcówce na plac gry desygnował zmagającego się ostatnio z urazami – najpierw mięśnia dwugłowego, potem pleców – Tomasza Mrówkę. Czołowy snajper ligi tym razem nie pomógł drużynie.

LKS Leśna – Spójnia Zebrzydowice 3:1 (1:1) 1:0 Marciniak (15') 1:1 Janulek (30') 2:1 Wróbel (80') 3:1 Sowa (90')

LKS Leśna: Kupczak – Sz.Kowalczyk, Jagosz (88' Habdas), Lach, Urbański, A.Kowalczyk, Marciniak (46' Rzeszotko), Łodziana (60' Krysta), Sewera, Wróbel, Sowa (70' Binda) Trener: Szymala

Spójnia: Morcinek – Bierski, Piguła, Olszar, S.Nowak, Kopiec, Stabla, Król, Chmiel, Janulek, Janiszewski (68' Mrówka) Trener: Owczarczyk