Sławomir Białek (szkoleniowiec Koszarawy Żywiec): - To jest kuriozum. Nie można być zadowolonym po takim spotkaniu, gdzie stworzyliśmy sobie mnóstwo okazji do strzelenia gola. Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu. Przez pół roku nie mieliśmy tylu sytuacji co w tym meczu. Atmosfera po ostatnim gwizdku sędziego była bardzo nerwowa w drużynie. Bolą te niewykorzystane okazje i jestem tym faktem zniesmaczony. Wniosek jest jeden - trzeba rozglądać się za napastnikiem. Aby odnieść sukces musimy wygrywać takie mecze. Zajmujemy 9. miejsce w tabeli, które nie jest adekwatne do naszych możliwości. 

Krzysztof Dybczyński (szkoleniowiec Cukrownika Chybie): - Dla nas ten punkt jest bardzo cenny. Przed meczem mówiłem, że Koszarawa jest naszym lustrzanym odbiciem. Spotkały się dwie drużyny, które zaskakiwały na początku sezonu, a liga tak to brutalnie zweryfikowała, że obecnie są ligowymi średniakami. Z pewnością drużyna z Żywca stworzyła sobie więcej sytuacji strzeleckich od nas, jednak mieliśmy swojego asa w rękawie w postaci Rafała Szczygielskiego, który jest niewidoczny przez cały mecz, ale kiedy jest taka potrzeba zawsze znajdzie się w odpowiednim miejscu do zdobycia gola.