SportoweBeskidy.pl: 9 punktów po 12. meczach i ostatnie miejsce w tabeli - z pewnością nie tak wyobrażaliście sobie początek tego sezonu.
Bogdan Kłys: W piłce oczywiście trzeba mierzyć wysoko i mieć marzenia, ale nikt w klubie nie oczekiwał, że będziemy plasować się w czubie. Naszym priorytetem było i jest utrzymanie. Wydawało mi się jednak, że nasz zespół z tym zapleczem, które ma, może zajmować 10-11. miejsce. Weryfikacja nastąpiła bardzo szybko. Zimą musimy wykonać mądre ruchy, by zrealizować nasz cel.

SportoweBeskidy.pl: Co prezes czuł po meczu w Poznaniu? 
B.K.: Bezradność oraz trochę wstyd - czyli najgorsze uczucia, jakie można mieć. Nie tracimy bramek po ładnych akcjach rywali tylko po koszmarnych błędach w obronie. To boli najbardziej. Rywale zakładają na mecze z nami wysoki pressing i to przynosi im efekty. Czeka nas dużo pracy, aby nie tracić już tak "głupich" goli. 
 
SportoweBeskidy.pl: W tym roku zagracie jeszcze 2 mecze. Czy został wyznaczony jakiś cel minimum?
B.K.: Naszym celem jest wyjść na boisko, gryźć trawę i zagrać najlepiej jak się da. Nie założyliśmy minimum punktowego. Ma być walka oraz zaangażowanie. Trzeba wyzbyć się w końcu prostych błędów i pokazać, że drużynie zależy na tym, aby grać w Ekstraklasie i Podbeskidziu.
 
SportoweBeskidy.pl: Defensywa to jedyny problem?
B.K.: Tworzymy sobie liczne sytuacje, choć nasz dorobek bramkowy na to nie wskazuje. Mamy dobre momenty - jak w meczach z Pogonią Szczecin, Zagłębiem Lubin czy Śląskiem Wrocław. Potrafimy w spotkaniach z takimi rywalami nawiązać równą walkę i grać fajną piłkę. Jeśli wyeliminujemy błędy, to będziemy punktować. Mocno w to wierzę.
 
SportoweBeskidy.pl: Nie dochodzi prezes do wniosku, że dyrektor sportowy jest w klubie potrzebny na cito?
B.K.: To opcja, która jest przeze mnie bardzo poważnie rozpatrywana. Pracujemy nad tym, aby taka osoba w klubie się pojawiła. Musi to być jednak przemyślana decyzja oraz człowiek z odpowiednimi kompetencjami. Być może wkrótce podejmę decyzję.

SportoweBeskidy.pl: A jak prezes ocenia pracę skautów? Transfery dokonane latem póki co nie przekonują.
B.K.: Wielokrotnie mówiłem, że w klubie funkcjonuje rada transferowa, w której każdy ma swoje zadania. Skauci obserwują piłkarzy, rozmawiają z menadżerami i polecają trenerowi danego kandydata. Jeżeli trener także oceni pozytywnie umiejętności zawodnika oraz jego przydatność do zespołu, to wtedy ja dogrywam kwestie finansowe. Transfery, które dokonaliśmy przed rokiem okazały się trafne - istotnie ci zawodnicy przyczynili się do awansu. Tego lata sprowadziliśmy Rundicia, Kocisca, Miakuszke, Frelka, Sitko i Gutowskiego. Później awaryjnie dołączył do nas jeszcze Michal Pesković. Każdemu z nich trzeba dać czas i szansę. Nie możemy skreślić np. Rundicia, bo popełnił błąd. Każdy je popełnia - nawet piłkarze Barcelony. Nie myli się tylko ten, który nie robi nic. 
 
SportoweBeskidy.pl: Jak wygląda sytuacja finansowa klubu? Prognozy są niepokojące...
B.K.: Obecnie dobrze. W 3. kwartale spółka wygenerowała 3,5 miliona zysku. Od Ekstraklasy klub otrzyma łącznie 8 milionów (75 % w pierwszym półroczu, resztę w drugim). Dlatego teraz nasze przychody będą mniejsze. Niektórzy sponsorzy ograniczyli wpływy lub całkowicie się wycofali. Na mniejsze wsparcie możemy liczyć także ze strony miasta. To pokłosie pandemii. Jest to niełatwy czas dla wszystkich. Mam nadzieję, że w ostatecznym rozrachunku wyjdziemy na "0", choć niczego nie można wykluczyć. 


 
SportoweBeskidy.pl: Zatem można się spodziewać cięć w wynagrodzeniach pracowników?
B.K.: Dotychczas takich kroków nie podjęliśmy. Jednak jeśli spółka otrzyma mniejsze wsparcie od sponsorów oraz ze strony miasta, to będziemy do tego zmuszeni. Zredukujemy wówczas zatrudnienie lub zmniejszymy wynagrodzenia. Dotyczy to wszystkich pracowników klubu, a więc także piłkarzy. 
 
SportoweBeskidy.pl: Spadek byłby kolejnym problemem finansowym...
B.K.: Znamy historie klubów, które po spadku wpadły w takie problemy. My nie przekroczymy żadnych naszych możliwości finansowych. Liczę się z każdą ewentualnością, dlatego nie możemy postawić wszystkiego na jedną kartę. Trzeba podejść do tego tematu ze zdrowym rozsądkiem.
 
SportoweBeskidy.pl: A jak sytuacja z trenerem Brede? Czy 2 ostatnie mecze będą decydujące w kontekście jego przyszłości? 
B.K.:
Jesteśmy po długich rozmowach z trenerem oraz całą drużyną. Uznaliśmy, że to nie czas, aby podejmować nerwowe ruchy. Trener Brede poprowadzi Podbeskidzie na pewno w spotkaniach z Piastem Gliwice oraz Wisłą Płock. Później będziemy analizować sytuację i szukać najlepszych rozwiązań.