- Myślimy już o tym meczu. Zapowiada się ciekawe starcie, bo obie drużyny mają coś do udowodnienia. Mam tylko nadzieję, że mecz piłki nożnej nie przerodzi się w jakąś agresję czy faule, bo nie o to chodzi - mówił przed meczem Seweryn Kosiec, trener Orła Łękawica. 
 
Dzisiejsze spotkanie miało kilka podtekstów. Jednym z nich byli bracia Byrtkowie - Łukasz i Szymon, którzy po kilku latach nieprzerwanej gry w enigmatyczny sposób przeszli z Radziechów do Łękawicy. Obaj rozegrali dziś istotne role w swoich zespołach. Ten pierwszy popisał się kilkoma skutecznymi interwencjami, zaś Szymon w 3. minucie wyprowadził beniaminka na prowadzenie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. 
 
Fiodory do wyrównania doprowadzić zdołały jeszcze przed przerwą, gdy rzut karny na gola zamienił Marcin Byrtek (3 z braci). Remis po premierowych 45. minutach dawał kibicom nadzieję na ciekawe widowisko po zmianie stron. Co ważne, gospodarze od 55. minuty musieli sobie radzić w "10" ponieważ nieodpowiedzialna gra Mateusza Widucha sprawiła, że obejrzał on 2 żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę.

Grający w przewadze futboliści Roberta Sołtyska przejęli inicjatywę, lecz nie potrafili skierować piłki do siatki. Najbliżej tego byli w 89. minucie. Po faulu Ł.Byrtka sędzia wskazał na "wapno", a do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł M.Byrtek. Drugi raz brata jednak nie pokonał (uderzył niecelnie).