Nie było rzeczą łatwą wskazać faworyta dzisiejszej potyczki, choć nieco więcej szans dawano gospodarzom, którzy w tabeli mieli przed tym meczem 3 punkty zaliczki nad ekipą z Bestwinki. Spotkanie lepiej rozpoczęli jednak przyjezdni. 
 
W 10. minucie podopieczni Tomasza Duleby znaleźli się w sytuacji 2 vs 1 z golkiperem. Andrzej Nowakowski pojedynek z Bartoszem Adamowiczem co prawda wygrał, lecz wobec przytomnej dobitki Piotra Wydmańskiego był już bezradny. Gol ten niejako ustawił pierwszą połowę, która należała do beniaminka. KS Bestwinka lepiej operowała piłką, ale Nowakowskiego próbowała zaskoczyć tylko uderzeniami z dystansu. Te bramkarzowi WSS nie sprawiały żadnego problemu. Za wyjątkiem strzału z 44. metry. Maciej Kosmaty świetnie zszedł z prawego skrzydła do środka i uderzeniem lewą nogą zmusił dobrze ustawionego bramkarza do istotnej interwencji. Mecz szybszego tempa nabrał w połowie rewanżowej, gdzie wyrównania szukali miejscowi. Piłkarze prowadzeni przez Tomasza Wuwera okazję ku temu zwęszyli już na wstępie drugiej odsłony po główce Doriana Chrapka. Skutecznością wykazał się jednak dopiero Sebastian Juroszek, który w 67. minucie wykorzystał centrę z prawego skrzydła Jakuba Niemczyka
 
Rozpędzeni gospodarze nabrali wiatru w żagle i nie zamierzali kontentować się wynikiem remisowym. Co krok przysparzali Dominika Chmielniaka o szybsze serca bicie, a to za sprawą Szymona Woźniczki, który spudłował z 5. metra czy równie nieskutecznego Jakuba Marekwicy. Wiślanie odetchnąć z ulgą mogli dopiero w minucie 88, gdy Krystian Strach raz już kolejny w swojej karierze zdobył bramkę uderzeniem... z przewrotki. I gdy wszyscy spodziewali się, że 3 oczka zostaną w Wiśle, beniaminek doprowadził do wyrównania. W ostatniej akcji meczu Bartosz Prymula wrzucił piłkę daleko z autu, a tam czyhał już na nią Adamowicz. 26-latek wyprzedził Juroszka i uderzeniem głową zapewnił "rzutem na taśmę" cenny punkt swojej drużynie.