Jeden z faworytów
Tempo od początku uznawane było za zespół, który miejsce w gronie najlepszych powinien uzyskać „w cuglach”. Z perspektywy całej rundy owe rozważania dalekie od prawdy wcale nie są. – Mamy powody do radości. Wykonaliśmy nasz plan, zajęliśmy wysokie miejsce w tabeli i awansowaliśmy do grupy mistrzowskiej – uważa Tomasz Szyper, z 23 golami zdecydowanie najlepszy strzelec ekipy z Puńcowa w zakończonej części rozgrywek.

W tabeli podopieczni Wojciecha Gumoli ustąpili jedynie Beskidowi Skoczów. Z liderem w bezpośrednich potyczkach wyraźnie zresztą przegrali – 0:3 u siebie i aż 1:6 na jego terenie. – To bardzo mocny personalnie zespół, który odpowiednio się mobilizując jest w tej lidze nie do zatrzymania – przyznaje szkoleniowiec Tempa, które jesienią poległo jeszcze 0:3 w konfrontacji domowej z Błyskawicą Drogomyśl. – Mieliśmy w tych meczach chwile słabości w obronie, które zostały bezlitośnie wykorzystane – zauważa Szyper.


Mocny finisz
W listopadzie puńcowianie odnieśli komplet zwycięstw, wywiązując się z roli faworyta w konfrontacjach z zespołami, które na wiosnę występować będą w grupie spadkowej „okręgówki”. – W zasadzie to dopełniliśmy już tylko formalności z rywalami na ten moment słabszymi od nas – mówi bramkostrzelny napastnik Tempa, które przeciwnikom zaaplikowało jesienią łącznie 60 goli przy jednoczesnych stratach w liczbie 25.

Potencjał do wydobycia?
Zawodnik podsumowujący minioną rundę w wykonaniu zespołu z Puńcowa wskazuje także na najlepsze mecze z ostatnich miesięcy. – Pierwszy to wysoka wygrana 4:0 z WSS Wisła na wyjeździe, gdzie przez cały mecz kontrolowaliśmy wynik i było też widać głód zdobywania kolejnych bramek. Drugi to wielki powrót z 0:2 na 6:2 ze Spójnią Zebrzydowice na jej boisku – wspomina Szyper.

I jakkolwiek owe potyczki świadczą o znacznym potencjale drużyny Tempa, tak nie wszystko przebiegało po myśli wicemistrza jesieni, który w kilku spotkaniach męczył się niemiłosiernie, mając problem ze skutecznością oraz... mobilizacją. Stąd też, pomimo oceny jak najbardziej „in plus” za okres okraszony dokładnie tuzinem zwycięstw, tytułowe „ale”. – Sama gra? Jestem przekonany, że stać nas na więcej – szczerze podsumowuje nasz rozmówca.