– Jeśli ktoś myślał, że to będzie bardzo łatwy mecz to nic bardziej mylnego, gdyż ja wiedziałem, że póki nie zdobędziemy jednej, drugiej bramki to będzie mecz bardzo odpowiedzialny – przyznał po meczu trener Podbeskidzia Krzysztof Brede. Przez niecałe 30 minut Wigry skutecznie odpierały ataki "Górali", także przy pewnej dozie szczęścia. Potem jednak mecz toczył się w pełni pod dyktando bielszczan. Wynik otworzył Kacper Gach, a zaraz na początku drugiej połowy wynik podwyższył Rafał Figiel, którego trafienie z rzutu wolnego podcięło skrzydła outsiderowi Fortuna I Ligi. – Zdaję sobie sprawę, że moi zawodnicy mieli tak zwaną presję pierwszego meczu, jak to będzie, jak to wyjdzie, jak po tych przygotowaniach będzie wszystko wyglądać, czy dobrze zaskoczymy. Mimo kilku błędów, które popełniliśmy to jestem bardzo zadowolony z tego jak wyglądaliśmy, jak funkcjonowaliśmy i organizowaliśmy w obronie, ataku – komentuje Brede. 

Ostatecznie Podbeskidzie pokonało w dobrym stylu Wigry 4:0 na inauguracje rundy wiosennej. W kolejnej kolejce poprzeczka będzie jednak wyżej zawieszona, bielszczanie zmierzą się z Wartą Poznań. – Plan został wykonany, w dobrym stylu, z kilkoma nerwowymi momentami. Najważniejsze jest to jak się kończy, a nie jak zaczyna. Liczy się to, że zagraliśmy na zero z tyłu i kreowaliśmy w ataku bardzo dużo sytuacji, które kończyły się uderzeniami. Cały czas staraliśmy się dominować, grać aktywnie i to się udało – dodaje opiekun "Górali".