
Bronili skutecznie... do czasu
Jedna bramka rozstrzygnęła losy konfrontacji między Wisłą Strumień a Borami Pietrzykowice.
– Mierzyliśmy się z trudnym rywalem, który ustawił się iście defensywie. Było nam ciężko rozmontować niski blok obrony Wisły, ale w końcu się udało – mówi Sebastian Gruszfeld, trener ekipy z Pietrzykowic.
Bez większych "fajerwerków" upłynęły pierwsze trzy kwadranse. Zarówno Bory, jak i Wisła nie stworzyli sobie klarownych okazji do zdobycia bramki. Obie ekipy wyczekiwały na błąd swego rywala i się nie doczekały. Premierowa odsłona spotkania nie przyniosła bramek.
Znacznie więcej na placu "boju" działo się po zmianie stron. Już po kilkunastu sekundach z bliskiej odległości pomylił się Rafał Duraj. Później kilka razy dobrymi interwencjami, m.in. przy próbie Michała Gustyńskiego, popisał się bramkarz Wisły. W końcu jednak Bory dopięły swego. W 82. minucie Gustyński wykorzystał dośrodkowanie Michała Motyki i wpakował piłkę do siatki. Co ciekawe strzelec jedynej bramki w tym spotkaniu tydzień temu wystąpił z konieczności... na bramce.