Pierwszego seta w Kielcach siatkarze BBTS-u wygrali, w kolejnych musieli niestety uznać wyższość przeciwnika. Dlaczego tak się stało?

bbts_bielsko5

– Żałujemy tego, co się stało w tym spotkaniu. Mogliśmy „ugrać” choć jeden punkt,  ale do naszej gry, zwłaszcza w końcówce trzeciego seta, wdarła się zbyt duża nerwowość. Nie tak wyobrażaliśmy sobie zakończenie tej rundy, ponieważ zagraliśmy słabiej niż w meczu z Czarnymi Radom – stwierdził po spotkaniu kapitan BBTS-u, Grzegorz Kokociński. – Był to mecz grany falami. W pierwszym, nerwowym secie uspokoiliśmy się i wygraliśmy. Myślałem, że pójdziemy za ciosem. Niestety to się nie stało. W pewnym momencie zobaczyliśmy, że przeciwnik nie gra zbyt dużo „z krótkiej”, a bardzo często prawym skrzydłem. Staraliśmy się to jakoś zneutralizować, ale nie mogliśmy znaleźć sposoby na Romanuttiego. Myślę, że problemem był też fakt, że nie ustrzegliśmy się błędów własnych, szczególnie w końcówce trzeciej partii, co Effector wykorzystał. Czwartą odsłonę oddaliśmy bez walki i wiary w to, że możemy wygrać i wywieźć z Kielc chociaż punkt – podsumował Janusz Bułkowski, szkoleniowiec bielskiego beniaminka, który przerwę świąteczno-noworoczną zwieńczył na przedostatnim miejscu w tabeli PlusLigi.