Od pierwszego gwizdka sędziego w grze bielszczan widoczna była ogromna motywacja, która była spowodowana chęcią zamazania plamy po dwóch wysokich porażkach z Beskidem oraz Błyskawicą. Bialska Stal postawiła w spotkaniu z Sołą na wysoki pressing i ta taktyka okazała się być skuteczna. Czerwono-żółto-zieloni pewnie pokonali beniaminka z Rajczy. –  Po dwóch ostatnich porażkach byliśmy po męsku wkurzeni na siebie. Czuliśmy, że nie przystoi nam strata 11 bramek w 2 meczach. Porażkę na Drogomyślu można wytłumaczyć problemami kadrowymi, lecz jestem przekonany, że gdybyśmy dysponowali pełnym składem, spotkanie miałoby zupełnie inny przebieg. Wiedzieliśmy więc, że musimy z Sołą wygrać, jeśli chcemy liczyć się w czołówce i to się nam udało. Nie ma mowy, żebyśmy wpadli jakiś dołek, mamy bardzo ambitną drużynę i wciąż walczymy o "pudło" – mówi zdobywca hat-tricka w spotkaniu z Sołą, Janusz Bąk. 

Przed zawodnikami BKS-u dwa mecze z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. 11 listopada bielszczanie zmierzą się z KS Bestwinką, a tydzień później podejmą Spójnie Zebrzydowice. – Z pewnością nie będzie łatwo, lecz nie przyjmujemy do wiadomości, aby stracić gdzieś w tych meczach punkty. Morale w drużynie są bardzo dobre, i żadne kalkulacje nie wchodzą w grę. Chcemy zdobyć 6 punktów w najbliższych dwóch spotkaniach – zapowiada napastnik bialskiej Stali.