
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Były obawy, a jest... 6 zwycięstwo z rzędu
Zwycięski marsz w lidze okręgowej kontynuują piłkarze z Bestwiny, którzy minionej soboty nie mieli litości dla znacznie słabszego przeciwnika.
Przed konfrontacją z Sokołem Wola w ekipie bestwińskiej nie brakowało obaw, co miało podłoże w licznych kadrowych niedostatkach. Trener Sławomir Szymala nie mógł skorzystać w sobotę nie tylko ze swoich „żądeł” w osobach Wojciecha Wilczka i Szymona Skęczka, ale również podstawowych defensorów – Szymona Święsa i Mariusza Dusia. Na dodatek tuż przed spotkaniem niedyspozycję zgłosił pomocnik Damian Gacek. – Obawialiśmy się najbardziej tego, że zwłaszcza w tak trudnych warunkach rywal się „zamuruje”, a my będziemy mieli problemy ze sforsowaniem ich obrony – przyznaje szkoleniowiec LKS-u.
Gospodarze rozbili Sokoła aż 9:0, kontrolując mecz w sposób całkowicie niepodzielny. – Przeciwnik praktycznie nam nie zagrażał, a wraz z upływem czasu tracił siły. Cieszy, że zaprezentowaliśmy się jako kolektyw. Przy wysokim prowadzeniu nie było „napinki” na indywidualne popisy, stąd tyle strzelonych goli – zauważa Szymala, szczególnie ukontentowany z postawy młodych zawodników. – Nasz junior Mateusz Wójtowicz zagrał w wyjściowym składzie i wniósł do gry dużo pozytywnego. Także zmiana Pawła Wilczka była pozytywna, wchodząc z ławki pokazał się z naprawdę dobrej strony – dodaje trener bestwinian.
Co ciekawe, konfrontacja z ekipą z Woli mogła nie odbyć się zgodnie z terminarzem. Klub z Bestwiny zabiegał o to, aby zagrać następnego dnia na sztucznym boisku w Czechowicach-Dziedzicach, na co konkurent jednak nie przystał. – Za to, że zagraliśmy i podtrzymaliśmy meczowy rytm podziękowania należą się naszemu prezesowi, który stanął na wysokości zadania. Pomimo tak kiepskiej pogody boisko było bardzo dobrze przygotowane – przyznaje Szymala.
Zespół z Bestwiny pozostał najwyżej sklasyfikowanym reprezentantem podokręgu bielskiego w swojej grupie, utrzymując kontakt ze „szpicą” stawki. Sobotnie zwycięstwo było już 6. z rzędu, bestwinianie wygrali wszystkie mecze od domowej porażki z liderem z Lędzin, jaka miała miejsce początkiem września.
Gospodarze rozbili Sokoła aż 9:0, kontrolując mecz w sposób całkowicie niepodzielny. – Przeciwnik praktycznie nam nie zagrażał, a wraz z upływem czasu tracił siły. Cieszy, że zaprezentowaliśmy się jako kolektyw. Przy wysokim prowadzeniu nie było „napinki” na indywidualne popisy, stąd tyle strzelonych goli – zauważa Szymala, szczególnie ukontentowany z postawy młodych zawodników. – Nasz junior Mateusz Wójtowicz zagrał w wyjściowym składzie i wniósł do gry dużo pozytywnego. Także zmiana Pawła Wilczka była pozytywna, wchodząc z ławki pokazał się z naprawdę dobrej strony – dodaje trener bestwinian.
Co ciekawe, konfrontacja z ekipą z Woli mogła nie odbyć się zgodnie z terminarzem. Klub z Bestwiny zabiegał o to, aby zagrać następnego dnia na sztucznym boisku w Czechowicach-Dziedzicach, na co konkurent jednak nie przystał. – Za to, że zagraliśmy i podtrzymaliśmy meczowy rytm podziękowania należą się naszemu prezesowi, który stanął na wysokości zadania. Pomimo tak kiepskiej pogody boisko było bardzo dobrze przygotowane – przyznaje Szymala.
Zespół z Bestwiny pozostał najwyżej sklasyfikowanym reprezentantem podokręgu bielskiego w swojej grupie, utrzymując kontakt ze „szpicą” stawki. Sobotnie zwycięstwo było już 6. z rzędu, bestwinianie wygrali wszystkie mecze od domowej porażki z liderem z Lędzin, jaka miała miejsce początkiem września.