Konfrontacja z Hejnałem Kęty zapowiadała się jako wymagająca i... taką też była. Bestwinianie byli w niej nawet bliscy uzyskania korzystnego rezultatu. To w głównej mierze za sprawą Dawida Gleindka, który po dwakroć znalazł się w obrębie „świątyni” rywala o właściwej porze. Dając swojemu zespołowi prowadzenie 1:0 zmienił lot futbolówki po strzale Damiana Gacka. Już w rewanżowej połowie – tym razem na 2:1 – sfinalizował rzut wolny „bity” przez Mateusza Droździka, przecinając strzał głową, który wykonał Marcin Gołąb.


„Fanty” piłkarzy LKS-u nie były niestety jedynymi podczas test-meczu w Czechowicach-Dziedzicach. Goście z Kęt celowali nieomylnie za sprawą nieco szczęśliwego uderzenia znanego z boisk ekstraklasowych Bartłomieja Dudzica, oraz rozstrzygając sparing na swą korzyść strzałami doskonale kojarzonego w beskidzkim regionie Krzysztofa Jurczaka – z rzutu karnego, a następnie z dystansu.

I patrząc na „suchy” rezultat należy doszukiwać się pozytywów dla ekipy z Bestwiny. Ta pokazała się ze znacznie lepszej strony, aniżeli było to w poprzedni weekend, gdy żywiecki Góral zaaplikował podopiecznym trenera Sławomira Szymali 5 goli. – Poprawa jest widoczna. Stoczyliśmy wyrównany bój z mocnym przeciwnikiem. Jedynie w ostatnim kwadransie wyraźniej uwidoczniła się jego wyższość – komentuje trener bestwinian.