W nim doszło do zgodnego podziału punktów, nie krzywdzącego de facto żadnej ze stron. – Remis można uznać za sprawiedliwy patrząc na obie połowy. My jednak mamy czego żałować, bo po przerwie byliśmy znacznie lepszą drużynę, a zwycięstwo straciliśmy w samej końcówce – opowiada trener WSS Wisła Tomasz Wuwer.

Zanim jednak piłkarze z Wisły inicjatywę przejęli, to śmiało poczynali sobie gospodarze. Cukrownik nie był natomiast skuteczny w kilku niezłych sytuacjach podbramkowych. Druga połowa to przede wszystkim uderzenie Marcina Mazurka w słupek, strzał Krystiana Stracha po minięciu bramkarza, z którym w ostatniej chwili poradzili sobie defensorzy zespołu z Chybia, oraz nieznacznie chybiona główka Jakuba Marekwicy po rzucie wolnym.

Kibice w Chybiu goli doczekali się w ostatnich 10. minutach potyczki. W 83. minucie po podaniu Mazurka w pole karne z prawego skrzydła wbiegł Robert Lapczyk, który po „nawinięciu” defensorów przeciwnika lewą nogą skierował piłkę między słupki. Cukrownik z walki o korzystny wynik nie zrezygnował. W 90. minucie do piłki „przegłówkowanej” na tzw. długi słupek dopadł po wrzucie z autu Jan Wawak, nie dając szans Andrzejowi Nowakowskiemu. Finalnym akcentem meczu wyrównanego, aczkolwiek nie stojącego na najwyższym poziomie, była również „cegła” dla Mazurka, który w nieparlamentarnych słowach wdał się w dyskusję z sędzią.