Temat dalszego funkcjonowania Beskidzkiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej pojawił się podczas ostatniego zebrania zarządu. Jego członkom poddano pod głosowanie uchwałę upoważniającą do zwołania nadzwyczajnego walnego zebrania, podczas którego rozwiązanie BOZPN mogłoby zostać przyjęte. Wniosek nie uzyskał jednak wymaganych dwóch trzecich wszystkich głosów – za opowiedziało się 5 członków, z kolei 4 było przeciwko.

Przywołany powyżej rozkład głosów nie stanowi zresztą zaskoczenia. Sensu dalszego istnienia związku nie widzą działacze z podokręgów skoczowskiego i żywieckiego, którzy już wcześniej wyrazili wolę bezpośredniego podlegania pod Śląski Związek Piłki Nożnej. Odmienne zdanie mają przedstawiciele klubów reprezentujących podokręg bielski.

Co zatem przy wyraźnym braku zgody wydarzy się dalej? – To temat, którym będą musieli pewnie zająć się prawnicy. Podokręgi podtrzymały swoje dotychczasowe stanowiska. Natomiast trzeba poważnie zastanowić się, jaki jest sens, aby nasz związek funkcjonował i równocześnie żadnych rozgrywek nie prowadził – mówi prezes BOZPN Czesław Biskup.

Do rozwiązania obecnej struktury doprowadzić mogą w zaistniałej sytuacji... same kluby. Nadzwyczajne walne zebranie może odbyć się, warunkiem jest jednak wystąpienie z taką inicjatywą przeszło 50 procent członków BOZPN. – Na dziś Beskidzki Okręgowy Związek Piłki Nożnej działa na normalnych zasadach. Rozgrywki ligi okręgowej potrwają przecież w tym sezonie jeszcze niemal do końca czerwca – dodaje prezes Biskup.