Brazylijczyk Glover Teixeira pozbawił Polaka miana mistrza świata podczas minionej gali w Abu Zabi. Jak przyznał Jan Błachowicz tuż po walce, legendarną polską siłę zostawił w... hotelowym pokoju, nie walczył dobrze, a rywal doskonale to wykorzystał.

Co przegrana przed czasem oznacza dla "Cieszyńskiego Księcia"? Wiele wskazuje na to, że 38-latek dostanie niebawem szansę, aby zrehabilitować się za dotkliwą porażkę. Sam potwierdza, że do oktagonu chciałby wrócić w przyszłym roku - nie wcześniej jednak, jak w marcu - i zmierzyć się z przeciwnikiem należącym do ścisłej "szpicy" swojej kategorii.

 



Już dzień po pojedynku z Teixeirą pojawiły się medialne doniesienia o planowanej przez federację UFC konfrontacji zawodnika znad Olzy z doświadczonym Anthonym Smithem, który do takiego pomysłu odniósł się zresztą z entuzjazmem. Amerykanin, mający do tej pory na koncie 36 wygranych walk, w tym ponad połowę przez nokaut, aktualnie leczy kontuzję i najchętniej odbyłby jednak w niedalekiej przyszłości rewanż z Austriakiem Aleksandarem Rakiciem, który pokonał go przeszło rok temu. Istnieje jednak i taka możliwość, że to Błachowicz stanie naprzeciwko będącego w ostatnim czasie w wybornej formie 29-latka urodzonego w Wiedniu. Bilans Rakicia w MMA to 14 zwycięstw i zaledwie 2 porażki, co jasno określa skalę trudności, gdyby taką opcję pojedynku Polak istotnie otrzymał.

- Postaram się odzyskać to, co straciłem - stanowczo stwierdził Błachowicz w rozmowie ze sport.pl, awizując rywala ze światowego topu.