Sławomir Szymala (trener LKS-u Bestwina): W miarę możliwości staram się edukować w tym czasie. Nie ukrywam, ja pracuje zdalnie i praca nadal zajmuje mi sporo czasu. Później jednak spędzam czas z rodziną, trenuje z młodszym synem. Brakuje jednak tej piłki. Chcielibyśmy już wrócić do treningów, do emocji związanych z meczami. Z zawodnikami jestem w kontakcie telefonicznym i na Facebooku, szczególnie z tymi, którzy są w trakcie leczenia kontuzji. Nie robiłem swoim podopiecznym żadnych rozpisek, gdyż wiem jakich ludzi mam w szatni. Na tyle ile pozwoli im praca wiem, że się pilnują. Musimy dać radę w tym trudnym czasie i jakoś to przetrwać.
 
Adrian Olecki (trener Podbeskidzia II Bielsko-Biała): Spędzam czas rodzinnie. Moja żona jest blisko porodu i organizacja tego poświęca sporo dnia. Poza tym zajmuje się remontem domu, porządkowaniem, malowaniem oraz prowadzeniem i koordynacją treningów. Rezerwy Podbeskidzia mają codziennie trening, który opiera się na ćwiczeniach biegowych i siłowych. Wszystko na zasadzie wzajemnego zaufania. Słowem jest co robić.

Maciej Żak (trener LKS-u Czaniec): Doskwiera mi brak piłki, ale musimy uzbroić się w cierpliwość. Zespół jest pod tzw. parą i pracuje na indywidualnych rozpiskach. Do momentu oficjalnej decyzji chcemy być przygotowani do tego, jakbyśmy mieli powrócić na boisko. Nie jest to sytuacja łatwa, i mówię to jako osoba, która jest w futbolu od 30 lat. Trzeba szukać jakiś pozytywów, aby nie zwariować. Powiedzieć, że brakuje piłki to jak nie powiedzieć nic. Po cichu liczymy, że w maju uda się wznowić rozgrywki, ale sytuacja jest dynamiczna. Jest jednak teraz więcej czasu dla rodziny i to jej poświęcam najwięcej czasu.

Krystian Papatanasiu (trener Błyskawicy Drogomyśl): Gdzieś tu trzeba się dostosować do tych ograniczeń, które są coraz bardziej restrykcyjne. Poza spędzaniem czasu z rodziną, poświęcam go również na edukacje. Lubię poczytać na temat piłki nożnej wolnej chwili. Z zawodnikami jestem cały czas na łączach, każdy z nich jest rozsądny i realizuje rozpiski w ramach możliwości. Osobiście nie mogę doczekać się pierwszego treningu. Rodzina jednak się cieszy, dużo czasu spędzamy z dziećmi, czym nadrabiamy te wszystkie mecze, treningi itd. 

Tomasz Wuwer (trener WSS-u Wisła): Jestem w 100 procentach trenerem, nie robię nic poza trenowaniem, więc cierpię teraz na nadmiar czasu. Tak jak większość, siedzę w domu, prowadzę treningi online. Mamy monitoring zawodników, ale jest on dość ograniczony. Poza tym wykonuje wszystkie drobne prace w domu. A czy rodzina się cieszy? W pierwszych dwóch tygodniach tak, teraz już mniej (śmiech). Obecna sytuacja jest na pewno wyzwaniem dla trenerów.