
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Co za końcówka!
Niestety, widzowie nie ujrzeli bramek w meczu zaległej 8. kolejki AP-Sport Bielskiej Ligi Okręgowej pomiędzy zespołem z Pruchnej a GLKS-em Wilkowice... do 94 minuty. Wtedy to gospodarze wykorzystali rzut karny, lecz minutę później stratę odrobili podopieczni Sebastiana Gruszfelda.
Na placu gry iskrzyło od pierwszego gwizdka sędziego, który podejmował często złe decyzje w tym meczu, Postawa arbitra jednak nie przeszkadzała zawodnikom w dobrej grze, lecz nieskutecznej, gdyż z pewnością było to spotkanie niewykorzystanych okazji, szczególnie przez drużynę z Pruchnej, która stworzyła sobie multum sytuacji do strzelenia goli. - Nie jestem zadowolony z tego meczu. Mieliśmy poprzeczkę, trzy słupki... gdybyśmy szybciej strzelili gola, a były ku temu okazje spotkanie potoczyłoby się zupełnie inaczej - ocenił szkoleniowiec drużyny z Pruchnej Marcin Bednarek.
Zespół GLKS-u również próbował zagrozić gospodarzom. Najgroźniejszą okazję miał w 67. minucie, kiedy to Tomasz Gala minął już bramkarza i miał przed sobą pustą bramkę, lecz... trafił w słupek. Punktem kulminacyjnym okazały się być doliczone minuty gry. Kiedy wydawać się mogło, że mecz zakończy się remisem arbiter odgwizdał dość kontrowersyjny rzut karny, który na gola zamienił Bednarek. Gospodarze przeżyli wstrząs w 95. minucie, kiedy mieli już zwycięstwo w kieszeni. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Michał Pilch, a Jakub Krawczyk głową posłał piłkę do siatki, dzięki czemu GLKS z punktem wraca do Wilkowic. - Odbieramy ten remis jak porażkę. Nie możemy tracić punktów z takim zespołem. Z całym szacunkiem do GLKS-u, ale nie dziwi mnie jego pozycja w tabeli. Jest to najsłabsza drużyna z jaką przyszło nam grać w tym sezonie - ocenił krytycznie swojego rywala trener zespołu z Pruchnej.
Zespół GLKS-u również próbował zagrozić gospodarzom. Najgroźniejszą okazję miał w 67. minucie, kiedy to Tomasz Gala minął już bramkarza i miał przed sobą pustą bramkę, lecz... trafił w słupek. Punktem kulminacyjnym okazały się być doliczone minuty gry. Kiedy wydawać się mogło, że mecz zakończy się remisem arbiter odgwizdał dość kontrowersyjny rzut karny, który na gola zamienił Bednarek. Gospodarze przeżyli wstrząs w 95. minucie, kiedy mieli już zwycięstwo w kieszeni. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Michał Pilch, a Jakub Krawczyk głową posłał piłkę do siatki, dzięki czemu GLKS z punktem wraca do Wilkowic. - Odbieramy ten remis jak porażkę. Nie możemy tracić punktów z takim zespołem. Z całym szacunkiem do GLKS-u, ale nie dziwi mnie jego pozycja w tabeli. Jest to najsłabsza drużyna z jaką przyszło nam grać w tym sezonie - ocenił krytycznie swojego rywala trener zespołu z Pruchnej.