- Po strzelonej bramce na 2:0 zabrakło nam cwaniactwa i chłodnej głowy. Szybko straciliśmy gola i wtedy już przegraliśmy mecz. Gdybyśmy przetrwali 10 minut, wynik byłby inny. Szkoda - mówi Tomasz Kocerba, szkoleniowiec Spójni. 

 

Landeczanie mieli swój plan na to spotkanie. Mimo, iż nie mieli optycznej przewagi to dobrze rozbijali ataki przeciwnika, a sami szukali zagrożeń z kontrataku. Już w 5. minucie przed szansą na bramkę stanął Wiktor Piejak, który przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem rezerw Rakowa. W 30. minucie jednak Spójnia zrealizowała swój cel. Kamil Szary wyłożył piłkę Igorowi Mencnarowskiemu, a ten świetnie uderzył z okolic 10. metra. 

 

Druga część zaczęła się dla ekipy z Landeka świetnie. W 55. minucie Piejak sfinalizował akcję Wojciecha Pisarka i było już 2:0. Spójnia jednak bardzo szybko roztrwoniła tę przewagę... 120 sekund później częstochowanie zdobyli bramkę kontaktową po dobrej wrzutce i uderzeniu głową przez zawodnika "dwójki" Rakowa. Drugie trafienie gospodarze zdobyli w bliźniaczych okolicznościach. W 73. minucie Raków II już prowadził 3:2 po celnym strzale woleja. Wynik ten utrzymał się do końca meczu.