Na własne życzenie
Przed sezonem trener Mariusz Wójcik mówił na naszych łamach, że LKS Czaniec włączy się do walki o czołowe lokaty. Przynajmniej na razie beskidzki trzecioligowiec podąża nie w pełni obranym kierunkiem.
W rywalizacji z Czarnymi Otmuchów goście z Czańca wielkiego spotkania nie zanotowali. Wprawdzie byli z przebiegu gry zespołem lepszym, ale w sposób wyraźny udokumentować tego nie potrafili. Szczęśliwa dla LKS-u Czaniec okazała się 13. minuta. Indywidualną szarżę przeprowadził Dawid Hałat i po zbiegnięciu do środka precyzyjnie przymierzył nie do obrony. Za ciosem przyjezdni nie poszli, mając jasny cel niedopuszczenia do zagrożenia pod własnym polem karnym. Drugi gol paść powinien dopiero po zmianie stron. Kamil Karcz znalazł się sam przed golkiperem Czarnych, jednak strzał nie był dość precyzyjny, by trafić do „świątyni”. Jak okazało się później i ta oraz kolejne sytuacje dla przyjezdnych miały znaczenie. Tylko pozornie bowiem goście z Czańca mecz kontrolowali. Na niespełna kwadrans przed upływem regulaminowych 90 minut Maciej Rychlik doprowadził do wyrównania, również po akcji indywidualnej. Pięć minut później ekipę czaniecką uratował wybijający futbolówkę z linii bramkowej Łukasz Dębski, a ostatnie minuty to pokaz nieskuteczności przyjezdnych. Doskonałe, wymarzone wręcz okazje pewnie długo wspominać będą Radosław i Kamil Karczowie. Obaj zmarnowali tzw. piłki meczowe i LKS Czaniec „zgubił” wyjazdowe punkty na własne życzenie, choć zarazem utrzymał miano niepokonanej drużyny w tym sezonie III ligi śląsko-opolskiej.
Czarni Otmuchów – LKS Czaniec 1:1 (0:1) 0:1 Hałat (13') 1:1 Rychlik (73')LKS Czaniec: Soldak – Dębski, Gola, Żak, P.Łoś, Giziński, Młynarczyk (61' R.Karcz), K.Karcz, Praciak (70' Pindel), Hałat (84' Michałek), Frąckowiak (46' Sadlok) Trener: Wójcik