- Można rzec, w końcu. Cieszymy się z premierowej wygranej w tym sezonie. Gdybym miał w skrócie ocenić ten mecz, to stwierdziłbym, że każdy z moich zawodników wszedł na swój poziom - mówi nam z satysfakcją Szymon Waligóra, trener LKS-u Czaniec. 

 

Aż dziw bierze, że pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Zespół z Czańca miał w tej części sporą przewagę, lecz nie potrafił jej udokumentować w rezultacie. Niemała w tym zasługa bramkarza gości, który dwoił się i troił, aby uchronić swój zespół przed stratą bramki, przez co wyrósł na bohatera premierowych trzech kwadransów. Dwukrotnie obronił on strzały Andrija Apanchuka z 16. metrów. Problem z pokonaniem golkipera z Tworkowa miał również Ilya Nazdryn-Platnitski, który został zatrzymany z bliskiej odległości. LKS Czaniec był jednak cierpliwy w swych poczynaniach i to zostało gospodarzom nagrodzone.

 

W 68. minucie podopieczni Waligóry znaleźli patent na pokonanie bramkarza LKS-u Tworków. Dośrodkowanie z rzutu rożnego głową zamknął Bartłomiej Borak. Na tym jednak miejscowi zaprzestać nie zamierzali. 4 minuty później z trafienia cieszył się Nazdryn-Platnitski, który przytomnie dopadł do piłki odbitej na 11. metr po kornerze. W 79. minucie było już 3:0, a na listę strzelców wpisał się Samuel Colik po - a jakże - rzucie rożnym. Decydujące trafienie padło w 88. minucie. Wynik meczu ustalił A. Apanchuk, golem finalizując szybki kontratak swojej drużyny.