SportoweBeskidy.pl: W naszej bielskiej „okręgówce” pojawiła się nie lada postać. Dariusz Kłus będzie gwiazdą ligi?
Dariusz Kłus:
Dużo w tym wszystkim przesady. Nie będę się wcale tak mocno „udzielał”, jeśli chodzi o mecze ligowe drużyny z Pruchnej. Mam tyle obowiązków związanych z pracą trenerską w szkole i akademii GKS-u Jastrzebie, meczami grup młodzieżowych oraz studiami, że zwyczajnie nie będzie na to czasu, aby regularnie biegać po boiskach „okręgówki”. Bardziej mówimy tu o koleżeńskiej pomocy.

SportoweBeskidy.pl: Z trenerem Marcinem Bednarkiem znacie się jeszcze z czasów wodzisławskiej Odry...
D.K.:
Jeszcze zanim spotkaliśmy się w Odrze, występowaliśmy w drużynie juniorów GKS-u Jastrzębie. Znam się także prywatnie z kierownikiem zespołu z Pruchnej. Zostałem poproszony o pomoc i zdecydowałem się na to. Wiem ile serca w działanie klubu włożyli ci ludzie i chcę pomóc im w utrzymaniu ligi. Moja osoba oczywiście tego nie gwarantuje w żaden sposób, bo nigdy nie byłem typem piłkarza, który przejmował piłkę, po czym mijał wszystkich rywali i strzelał gola. A najlepiej od razu trzy, bo i takie mogą być oczekiwania. Znam realia, więc do tematu mojej gry w Pruchnej proponuję podchodzić z dużym spokojem i rezerwą.

SportoweBeskidy.pl: To więc mariaż na krótką metę?
D.K.:
Tak, mówimy o kilku meczach, bo jak już wspomniałem na więcej nie starczy mi czasu. Na razie nawet trudno mi powiedzieć w ilu spotkaniach zagram w barwach drużyny z Pruchnej. Zobaczymy też na co pozwoli zdrowie. Od ośmiu miesięcy nie jestem w regularnym rytmie treningowym i wolę dmuchać na zimne, aby nie nabawić się jakiegoś poważniejszego urazu.

SportoweBeskidy.pl: Nie tęskni pan za tą piłką bardziej profesjonalną?
D.K.:
W jakimś sensie na pewno tak, ale szczerze mam na głowie tyle spraw, że... nie mam czasu na rozmyślanie. Wtedy żal byłby bez wątpienia większy. Nie boję się absolutnie tego, co będzie po piłkarskiej karierze. Pewien etap się zakończył. Szkoda, że nie dane mi było zakończyć gry w piłkę w Jastrzębiu.

SportoweBeskidy.pl: Następny sezon jako zawodnik LKS-u '99 Pruchna to opcja wykluczona?
D.K.:
Raczej tak, choć staram się myśleć przede wszystkim o tym, co jest „tu i teraz”. O przyszłości wolałbym się nie wypowiadać, bo nie wiadomo, jak to będzie. Na dziś nie biorę takiej opcji pod uwagę, aby wiązać się z klubem również na sezon następny.