SportoweBeskidy.pl: Dawno nie mieliśmy okazji rozmawiać, ale teraz okazja ku temu jest. I to jaka! Powrót Dariusza Owczarczyka na trenerską karuzelę stał się faktem.

Dariusz Owczarczyk:
Otrzymałem propozycję z Zebrzydowic i postanowiłem raz jeszcze podjąć się wyzwania. Przyznam natomiast, że myślałem bardziej już o trenerskiej emeryturze. Jak widać coś mnie do Zebrzydowic ciągle przyciąga (śmiech).

SportoweBeskidy.pl: Czym w takim razie włodarze Spójni pana przekonali?

D.O.:
Muszę powiedzieć zupełnie uczciwie, że darzę ten klub szczególnym sentymentem. Spędziłem w nim dużo czasu, a teraz Spójnię poprowadzę po raz trzeci. Są tu ludzie, których doskonale pamiętam z poprzedniego okresu współpracy. A był to przyjemny czas. Nie tylko dla mnie, bo druga strona ma najwyraźniej podobne spostrzeżenia.

SportoweBeskidy.pl: Usłyszałem od decydentów w klubie, że był pan pierwszą opcją, a do porozumienia doszliście bardzo szybko...

D.O.:
Mam takie wewnętrzne odczucia, że jestem tu raczej miło wspominany. W końcu 6 lat w jednym klubie to nie jest w dzisiejszym świecie tak mało. Nie zostałem zwolniony, nie było żadnych niezdrowych emocji, bo sam podejmowałem decyzję o odejściu, aby trochę wtedy odpocząć. Rozstawaliśmy się w naprawdę dobrych stosunkach. Jak już mówiłem, to był całkiem przyjemny okres. Pamiętam, gdy do klubu przychodził jeszcze jako dzieciak Sebastian Nowak, później był kapitanem drużyny i dorosłym mężczyzną, gdy klub opuszczałem, a dziś to już piłkarz z dużym bagażem doświadczeń. Trochę lat więc minęło (śmiech).
 



SportoweBeskidy.pl: Tym kibicom, których pamięć może zawodzić – przypomnijmy – największe osiągnięcie w pańskiej pracy w Zebrzydowicach?

D.O.:
Awansowaliśmy z A-klasy do „okręgówki”, a więc na ten szczebel, na którym Spójnia obecnie się znajduje. Za równie duże osiągnięcie uważam jednak również utrzymanie w lidze, gdy byliśmy beniaminkiem. Tym bardziej, że dysponowaliśmy składem ze sporą grupą młodych zawodników, w dodatku był bardzo zbliżony do tego, który wcześniej uzyskał awans.

SportoweBeskidy.pl: Jesteście już w treningowym rytmie – jak drużyna przyjęła nowego szkoleniowca?

D.O.:
Wiadomo, że te początki mają charakter mocno zapoznawczy. Jesteśmy w sezonie urlopowym i nie trenujemy jeszcze w pełnym składzie, natomiast 14-, czy 16-osobowa frekwencja w pierwszych dniach zajęć jest obiecująca. Tym piłkarzom, którzy już treningi wznowili przekazałem takie założenie, że na zajęciach mają się dobrze czuć. Ważne jest, aby odczuwali satysfakcję z tego, co robią. W każdym razie wszyscy wiedzą czego oczekiwać i tu niespodzianek dla zawodników żadnych nie będzie. Liczę, że z każdym kolejnym treningiem będziemy się „docierać”. Czasu dużo do startu ligi nie zostało, więc pracujemy równocześnie nad możliwymi wzmocnieniami zespołu. Jakieś wątpliwości rozwieją też pewnie mecze sparingowe.

SportoweBeskidy.pl: Rozmawialiście zapewne również o celach. Co w tej materii na ten moment wiemy?

D.O.:
Niezależnie od tego, gdzie trenuję jestem zwolennikiem stawiania na młodzież. W Zebrzydowicach bardzo dobrze egzystuje szkółka prowadzona przez trenera Jacka Wachtarczyka. Tą fajną pracę z młodzieżą chcemy optymalnie wykorzystywać. Będziemy więc wspólnie dążyli do tego, aby do seniorskiej piłki trafiało coraz więcej młodych zawodników.

SportoweBeskidy.pl: A wynik sportowy na boiskach „okręgówki”?

D.O.:
Satysfakcją byłoby znalezienie się w górnej części tabeli. O to będziemy walczyli. Liga jest inna, a w mojej opinii mocniejsza w porównaniu do czasów, gdy prowadziłem Spójnię. Przyjdzie nam rywalizować choćby z żywieckimi drużynami, które nieprzypadkowo uznawane są za przeciwników niewygodnych. Miałem okazję przyglądać się ostatniemu występowi Spójni w minionym sezonie. Goście z Ujsół wywarli na mnie dobre wrażenie, a to przecież jeden ze spadkowiczów.