
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Debiut wymarzony nie był, ale...
Pod wodzą nowego trenera Radosława Maciejewskiego formę odzyskać mają piłkarze z Goleszowa.
Debiut szkoleniowca zastępującego na stanowisku Grzegorza Wisełkę miał miejsce w miniony weekend. Trudno w tym przypadku mówić jednak o dobrej inauguracji, wszak LKS Goleszów w Pruchnej przegrał 0:3. – Mamy ogromny niedosyt po tym meczu, bo wynik mógł być w drugą stronę. Liczyliśmy na co najmniej remis, a tak naprawdę do przerwy mogliśmy zapewnić sobie zwycięstwo – tłumaczy Radosław Maciejewski.
Kolejna w tym sezonie porażka nie zniechęciła goleszowian. Już na poniedziałkowym treningu do dyspozycji szkoleniowca było aż 19 zawodników. – Piłkarze chcą pracować, bardzo im zależy, a w takich warunkach naprawdę można coś zrobić – wyjaśnia nowy trener ekipy z Goleszowa, który jest jednocześnie świadom mankamentów swojej drużyny. – To generalnie trudny temat. Braki są dostrzegalne wyraźnie. Ale też cieszy mnie potencjał. Mogę powiedzieć po tych kilkunastu dniach, że zespół nie zasługuje na miejsce, na którym się znajduje aktualnie – dodaje Maciejewski.
Jutro LKS będzie mógł wkroczyć na dobre tory, okazję stanowi domowa konfrontacja z Wisłą Strumień. – Do Pruchnej udaliśmy się z nastawieniem na dobry wynik. Sam byłem podbudowany całym tygodniem pracy. Nie udało się, ale teraz czas najwyższy na rehabilitację. Nie ma innego rozwiązania, jak walka o zwycięstwo w sytuacji, gdy punktów tak bardzo potrzebujemy. Zarząd mi zaufał i zamierzam cel odbudowania zespołu zrealizować możliwie szybko – komentuje trener outsidera grupy A „okręgówki” skoczowsko-żywieckiej.
Kolejna w tym sezonie porażka nie zniechęciła goleszowian. Już na poniedziałkowym treningu do dyspozycji szkoleniowca było aż 19 zawodników. – Piłkarze chcą pracować, bardzo im zależy, a w takich warunkach naprawdę można coś zrobić – wyjaśnia nowy trener ekipy z Goleszowa, który jest jednocześnie świadom mankamentów swojej drużyny. – To generalnie trudny temat. Braki są dostrzegalne wyraźnie. Ale też cieszy mnie potencjał. Mogę powiedzieć po tych kilkunastu dniach, że zespół nie zasługuje na miejsce, na którym się znajduje aktualnie – dodaje Maciejewski.
Jutro LKS będzie mógł wkroczyć na dobre tory, okazję stanowi domowa konfrontacja z Wisłą Strumień. – Do Pruchnej udaliśmy się z nastawieniem na dobry wynik. Sam byłem podbudowany całym tygodniem pracy. Nie udało się, ale teraz czas najwyższy na rehabilitację. Nie ma innego rozwiązania, jak walka o zwycięstwo w sytuacji, gdy punktów tak bardzo potrzebujemy. Zarząd mi zaufał i zamierzam cel odbudowania zespołu zrealizować możliwie szybko – komentuje trener outsidera grupy A „okręgówki” skoczowsko-żywieckiej.