Zasługa to w znacznym stopniu wybornego startu, jaki gospodarze rywalizacji zanotowali. Już w 4. minucie gol dla Pasjonata mógł paść, ale tuż obok bramki główkował Krzysztof Łaciak. Jeszcze bliżej szczęścia było 120. sekund później, gdy piłka po strzale Marcina Wróbla z rzutu wolnego odbiła się od słupka. Przysłowie głoszące, iż „do trzech razy sztuka” sprawdziło się w minucie 8. Po dograniu Daniela Mańdoka z najbliższej odległości prowadzenie dankowiczanom zapewnił Ma. Wróbel. Imponujący początek przełożył się na dalszy przebieg tej odsłony. W 22. minucie Ma. Wróbel wcielił się w rolę asystenta, a Łaciak bezwzględnie uderzył nie do obrony pod poprzeczkę. I wreszcie w 39. minucie efektowny występ dankowickiej ekipy kontynuowali – odpowiednio jako podający i celnie strzelający – Adrian Herok oraz Kacper Czylok.
 



Potyczka z Ogrodnikiem była w każdym razie dla podopiecznych Artura Bierońskiego typowym „spacerkiem”. I bardziej, aniżeli konkurent w kolejnym starciu ligi okręgowej, czynnikiem utrudniającym grę gości była... sztuczna murawa. – Może to słowo trochę zbyt mocne, ale prawdą jest, że mieliśmy mecz pod całkowitą kontrolą – zaznacza szkoleniowiec Pasjonata, który dystans nad rywalem, nadmiernie tempa nie forsując, zdołał jeszcze w rewanżowej części powiększyć.

W 58. minucie z rzutu rożnego precyzyjnie „zacentrował” Herok, a główka Daniela Korczyka poszybowała tam, gdzie powinna. Strzelanie Pasjonata zwieńczył Ma. Wróbel, również głową korzystający na idealnym przerzucie Błażeja Cięciela.