Piłka nożna - IV liga
Defensywna katastrofa
Na otwarcie 9. kolejki IV ligi śląskiej, grupy 2 doszło do konfrontacji młodzieży z drużyn „dwójek” Podbeskidzia i GKS-u.
Istotne jednak przy całej plejadzie młodych zawodników okazało się doświadczenie, które było po stronie przyjezdnych. Na środku obrony trener Jarosław Zadylak miał do dyspozycji rutynowanego Łukasza Kopczyka oraz schodzącego z "jedynki" podstawowego stopera Kamila Szymurę. Z przodu brylował z kolei eks-napastnik "Górali" Szymon Lewicki. A skoro o piłkarskim ograniu mowa, to wśród gospodarzy zabrakło kontuzjowanego Tomasza Górkiewicza.
Wszystko, co wspomniane powyżej przełożyło się na przebieg spotkania. Tyszanie w 7. minucie pokonali Krystiana Wieczorka po raz pierwszy, co mocno pokrzyżowało szyki bielskiej drużyny. Kiedy przerwa przy skromnym 1:0 dla rezerw GKS-u już miała nastąpić, goście w kontrowersyjnych okolicznościach "odjechali" przeciwnikowi. Po strzale Kopczyka sędzia główny wobec interwencji arbitra bocznego uznał, że piłka przekroczyła linię bramkową, choć mowy o tym być absolutnie nie mogło...
Na rewanżową część miejscowi wyszli agresywnie i ofensywnie usposobieni, ale zapłacili za to wysoką cenę. Gdy zegar boiskowy wskazywał 60. minutę "dwójka" z Tychów prowadziła... 5:0 po świetnych kontrach, a jednocześnie dalekiej od optymalnej postawy zawodników i golkipera Podbeskidzia II "w tyłach".
Dopiero końcowy kwadrans ułożył się po myśli podopiecznych Adriana Oleckiego. W 75. minucie Bartłomiej Kręcichwost sprytnym strzałem licznik bramkowy gospodarzy "odkręcił". 120. sekund później Jan Borek nie zawiódł przy rzucie karnym, zaordynowanym po faulu na Dawidzie Kukule. W 81. minucie zrobiło się ciekawie, bo Kręcichwost ponownie zaskoczył bramkarza konkurenta. I gdyby niebawem Kukuła po indywidualnym rajdzie nie chybił nieznacznie, to wywalczenie zdobyczy mogło okazać się w zasięgu bielszczan.
Wszystko, co wspomniane powyżej przełożyło się na przebieg spotkania. Tyszanie w 7. minucie pokonali Krystiana Wieczorka po raz pierwszy, co mocno pokrzyżowało szyki bielskiej drużyny. Kiedy przerwa przy skromnym 1:0 dla rezerw GKS-u już miała nastąpić, goście w kontrowersyjnych okolicznościach "odjechali" przeciwnikowi. Po strzale Kopczyka sędzia główny wobec interwencji arbitra bocznego uznał, że piłka przekroczyła linię bramkową, choć mowy o tym być absolutnie nie mogło...
Na rewanżową część miejscowi wyszli agresywnie i ofensywnie usposobieni, ale zapłacili za to wysoką cenę. Gdy zegar boiskowy wskazywał 60. minutę "dwójka" z Tychów prowadziła... 5:0 po świetnych kontrach, a jednocześnie dalekiej od optymalnej postawy zawodników i golkipera Podbeskidzia II "w tyłach".
Dopiero końcowy kwadrans ułożył się po myśli podopiecznych Adriana Oleckiego. W 75. minucie Bartłomiej Kręcichwost sprytnym strzałem licznik bramkowy gospodarzy "odkręcił". 120. sekund później Jan Borek nie zawiódł przy rzucie karnym, zaordynowanym po faulu na Dawidzie Kukule. W 81. minucie zrobiło się ciekawie, bo Kręcichwost ponownie zaskoczył bramkarza konkurenta. I gdyby niebawem Kukuła po indywidualnym rajdzie nie chybił nieznacznie, to wywalczenie zdobyczy mogło okazać się w zasięgu bielszczan.