
Piłka nożna - Liga Okręgowa
„Demolka” po wyjściu z szatni
Rozstrzygnięcie losów meczu LKS-u '99 z Tempem nastąpiło szybciej, niż można było się spodziewać.
Goście z Puńcowa mieli dziś „łatkę” zdecydowanego faworyta spotkania, choć dotychczasowe wyniki ekipy z Pruchnej dawały równocześnie nadzieję, że kibice obejrzę w jakiejś mierze wyrównaną walkę. Jak szybko się okazało, widoków na to nie było. – Zostaliśmy w szatni, myślami będąc najwyraźniej gdzie indziej. Błyskawicznie było „pozamiatane” – rozpoczyna szkoleniowiec gospodarzy Tomasz Wróbel.
Co innego piłkarze Tempa, którzy apetyt na zdobywanie bramek mieli konkretny. W 4. minucie Michał Tobiasz zagrał prostopadle do Alana Pastuszaka, który Piotra Walasa po raz pierwszy pokonał. Także Pastuszak wpisał się na listę strzelców w 8. minucie, główkując nie do obrony po wrzucie z autu Arkadiusza Szlajssa. Kanonadę na samym wstępie meczu kontynuował Szymon Chmiel, indywidualnie szarżujący prawym skrzydłem, następnie schodzący do środkowej strefy boiska i lewą nogą po ziemi uderzający wprost do celu. Przy klasycznym nokaucie zawodnicy LKS-u '99 niespecjalnie mieli ochotę, by w premierowej odsłonie „kopać się” z mającym więcej jakości przeciwnikiem.
Świadkami innego obrazu gry byliśmy po wznowieniu rywalizacji. To miejscowi prowadzili grę, posiadali przewagę optyczną, co jednak było świadomym zamysłem podopiecznych Wojciecha Gumoli. Ci co rusz groźnie kontrowali i... napotykali na opór ze strony golkipera LKS-u '99. Walas zatrzymywał po dwakroć próby Pastuszaka i Tomasza Stasiaka, zapobiegając klęsce gospodarzy. Jedynie w 77. minucie Szlajss wybornie przymierzył z woleja z okolic „16”, wieńcząc rzut rożny Tempa. Zespołowi z Pruchnej nie można zarazem zarzucić, że o honorowe trafienie się nie starał. Ale tylko strzały Sebastiana Karzełka i Juana Pablo Alvareza Munery mogły zaniepokoić Zbigniewa Huczałę. – Nasza gra na tak dobrze dysponowanego rywala nie wystarczyła – dodaje Wróbel.
Tempo zademonstrowało w istocie wysoką formę tuż przed środową, zaległą konfrontacją z Beskidem Skoczów. – Liczę na właściwe podejście chłopaków w temacie regeneracji – wskazuje na kluczowy czynnik trener puńcowian.
Co innego piłkarze Tempa, którzy apetyt na zdobywanie bramek mieli konkretny. W 4. minucie Michał Tobiasz zagrał prostopadle do Alana Pastuszaka, który Piotra Walasa po raz pierwszy pokonał. Także Pastuszak wpisał się na listę strzelców w 8. minucie, główkując nie do obrony po wrzucie z autu Arkadiusza Szlajssa. Kanonadę na samym wstępie meczu kontynuował Szymon Chmiel, indywidualnie szarżujący prawym skrzydłem, następnie schodzący do środkowej strefy boiska i lewą nogą po ziemi uderzający wprost do celu. Przy klasycznym nokaucie zawodnicy LKS-u '99 niespecjalnie mieli ochotę, by w premierowej odsłonie „kopać się” z mającym więcej jakości przeciwnikiem.
Świadkami innego obrazu gry byliśmy po wznowieniu rywalizacji. To miejscowi prowadzili grę, posiadali przewagę optyczną, co jednak było świadomym zamysłem podopiecznych Wojciecha Gumoli. Ci co rusz groźnie kontrowali i... napotykali na opór ze strony golkipera LKS-u '99. Walas zatrzymywał po dwakroć próby Pastuszaka i Tomasza Stasiaka, zapobiegając klęsce gospodarzy. Jedynie w 77. minucie Szlajss wybornie przymierzył z woleja z okolic „16”, wieńcząc rzut rożny Tempa. Zespołowi z Pruchnej nie można zarazem zarzucić, że o honorowe trafienie się nie starał. Ale tylko strzały Sebastiana Karzełka i Juana Pablo Alvareza Munery mogły zaniepokoić Zbigniewa Huczałę. – Nasza gra na tak dobrze dysponowanego rywala nie wystarczyła – dodaje Wróbel.
Tempo zademonstrowało w istocie wysoką formę tuż przed środową, zaległą konfrontacją z Beskidem Skoczów. – Liczę na właściwe podejście chłopaków w temacie regeneracji – wskazuje na kluczowy czynnik trener puńcowian.